Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78359

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka przyszła dziś do pracy w kapeluszu i cały dzień tak chodzi. Była wczoraj u fryzjera, który zrobił jej z głowy coś takiego, że oczy bolą. I przypomniała mi się fryzjerska historia mojego ojca...

W latach 30 ubiegłego wieku mój ojciec poszedł do wojska. A miał on włosy straszne - nadzwyczajnie gęste, sztywne, śliskie i proste jak druty. W tamtym czasie mężczyzna mógł mieć tylko jeden rodzaj fryzury - taki, jaki można zobaczyć na starych filmach np. z Eugeniuszem Bodo, poza tym obowiązkowo należało nosić kapelusz/czapkę.

Dopóki ojciec nie poszedł do wojska, używał brylantyny i jakoś to działało, ale w jego jednostce dowódca brylantyny zakazał i zaczęły się problemy - czapka spadała, włosy spod niej wyłaziły i ojciec nieustannie był karany za "wygląd przynoszący ujmę kawalerzyście polskiemu". A razem z nim karany był cały oddział (mniej więcej na zasadzie przyznawania punktów domom w Hogwarcie).

Wreszcie koledzy ojca mieli dość i postanowili zadziałać radykalnie - ojciec został wysłany do fryzjera celem zrobienia trwałej ondulacji. W tamtych czasach ondulacja była parowa, trwało to prawie cały dzień, ale wreszcie fryzjer ojca spod maszyny uwolnił, uczesał, posadził w ogródku i kazał czekać, aż włosy wyschną. Po jakimś czasie przyszedł, spojrzał... i uciekł, zostawiając otwarty zakład :P. Ojciec się nieco zdziwił, poszedł do lustra i okazało się, że ma na głowie potężnej wielkości afro...

Mimo wielu prób nie dało się z tym zrobić absolutnie nic, jedynym sposobem na założenie czapki w jakimkolwiek rozmiarze stało się ogolenie głowy na łyso - wstyd ogromny, w tym czasie łyse głowy miewali jedynie więźniowie i ludzie chorzy na tyfus. I tak to się koledzy koledze przysłużyli...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (244)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…