Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#7836

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój kumpel razem z żoną poszedł do "Smyka" (Warszawa) kupić prezent urodzinowy dla córki. Chodzili po piętrze z zabawkami, aż się na chwilę rozdzielili: żona poszła w jedną stronę, on w drugą (żona oglądała domki dla lalek, on - klocki LEGO :-)

Nagle zorientował się, że nigdzie jej nie widzi - więc stanął między półkami, wyciągnął szyję (jest dosyć wysoki) i zaczął się rozglądać.

W tym momencie podeszła do niego - rzecz prosta - panna z obsługi, bo myślała że szuka jakiegoś konkretnego towaru. Dziewczę młode, plakietka z napisem "praktykantka" i nieśmiertelny tekst "Czy mogę panu w czymś pomóc?"

Na co mój kolega odparł - absolutnie zgodnie z prawdą:

- Wie pani, szukam żony...

I pewnie nic by z tego nie wynikło, gdyby nie to że kiedy "usłyszał" co właśnie powiedział, lekko się zmieszał i zaczął się tłumaczyć:

- To znaczy nie, wie pani, ja MAM żonę, tylko właśnie jej szukam...

Żona kolegi opowiadała mi potem, że znalazła go czerwonego jak burak w towarzystwie duszącej się ze śmiechu dziewczyny z obsługi...

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (289)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…