Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78414

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Polak Polakowi, czyli o życzliwości znajomych.

Zmieniłam pracę. Dość znienacka - firma wprowadziła cięcia, zwolnienia grupowe i już po ich zakończeniu, gdy wszyscy odetchnęli, mój zespół jednak został skoszony. Z miesiąca na miesiąc bez pracy - cóż, w domu panika, bo kredyt jakoś płacić trzeba, ubezpieczenie też fajna sprawa, generalnie na dłuższe przerwy w zasilaniu konta przez jedno z nas po prostu nas nie stać. Wyszło tak, że pracę znalazłam bardzo szybko, ale nie w swojej branży, raczej w zawodzie wyuczonym na studiach, z którym od praktyk studenckich nie miałam do czynienia. Z tego powodu trafiłam na stanowisko tzw. juniora - niewysoka pensja oscylująca w granicach do 2 tys. netto, ale przyuczenie od podstaw, umowa o pracę z miejsca, fajna firma, perspektywa awansu i podwyżki.

Wczoraj spotkałam się ze znajomymi na piwie, gadka szmatka, zeszło na pracę. Opowiedziałam o swojej nowej firmie, wszyscy pogratulowali, że sprawa się dobrze skończyła i jestem zadowolona z rezultatów - poza N. N., znajomy taki raczej z imprez niż od serca, chyba ogląda za dużo filmików Kołcza Majka.

Najpierw poinformował zebranych, że utrata pracy to najczęściej wina samego pracownika - za mało się starał i kształcił, za mało wierzył w siebie i jego szef widział, że trzeba go zastąpić kimś ambitniejszym i przebojowym. Potem wygłosił tyradę, w myśl której jeśli ktoś zarabia tak mało jak ja teraz, to albo jest do niczego, albo nie ma ambicji, więc powinnam natychmiast się zwolnić i zacząć szukać lepszej pracy, inaczej wystawiam sobie bardzo złe świadectwo. Moje i znajomych argumenty, że właśnie zmieniam branżę i trudno tu oczekiwać kokosów na wejście, zbył twierdzeniem, że w takim razie brak mi wiary w siebie, jestem dupą wołową i na pewno mnie zaraz zwolnią, gdy pojawi się ktoś lepszy na horyzoncie - bardziej przebojowy i z ikrą, bo mi jej brak. Jakbym ją miała, wynegocjowałabym na wejście przynajmniej 1000 więcej. To cytaty z N.

W tym momencie już jeden z kolegów odciągnął N. od stolika i zasugerował mu szybkie udanie się w stronę domu, tak w sumie to teraz, bo zachowuje się jak palant. Chłopak zmył się nieco urażony, ale nie powiem, impreza się lekko zważyła, a mi nadal jest po prostu przykro.

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 235 (265)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…