Tym razem poranek czwartkowy. Jadę do pracy.
Wyjeżdżam z drogi podporządkowanej z zamiarem skrętu w lewo. Prawa wolna, z lewej stoi auto. Na środku pasa, stoi i tyle. Pomyślałam, że może kierowca nie wie, że jest na drodze z pierwszeństwem przejazdu, nie zauważył znaku czy coś i przepuszcza pojazd z prawej (czyli mnie). Ponieważ życie zdążyło już mnie nauczyć zasady ograniczonego zaufania, stoję i czekam. Przecież w końcu się zorientuje, że powinien jechać a jak ruszymy jednocześnie, to stłuczka będzie moją winą.
Nie miałam jednak w planach zapuścić w tym miejscu korzonków i zakwitnąć, więc powoluteńku, na półsprzęgle ruszam, gotowa w każdej sekundzie hamować. Mijam tamto auto, przyszło mi do głowy, że może kierowca zasłabł, potrzebuje pomocy czy coś. Zapuszczam żurawia i widzę niezmiernie zaaferowaną kobietkę, stukającą zawzięcie w telefon.
Aha.
Wyjeżdżam z drogi podporządkowanej z zamiarem skrętu w lewo. Prawa wolna, z lewej stoi auto. Na środku pasa, stoi i tyle. Pomyślałam, że może kierowca nie wie, że jest na drodze z pierwszeństwem przejazdu, nie zauważył znaku czy coś i przepuszcza pojazd z prawej (czyli mnie). Ponieważ życie zdążyło już mnie nauczyć zasady ograniczonego zaufania, stoję i czekam. Przecież w końcu się zorientuje, że powinien jechać a jak ruszymy jednocześnie, to stłuczka będzie moją winą.
Nie miałam jednak w planach zapuścić w tym miejscu korzonków i zakwitnąć, więc powoluteńku, na półsprzęgle ruszam, gotowa w każdej sekundzie hamować. Mijam tamto auto, przyszło mi do głowy, że może kierowca zasłabł, potrzebuje pomocy czy coś. Zapuszczam żurawia i widzę niezmiernie zaaferowaną kobietkę, stukającą zawzięcie w telefon.
Aha.
Ocena:
198
(226)
Komentarze