Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78569

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Motyw jakże popularny na tym portalu - kurierzy. Nie będę oryginalna, i mnie spotkała piekielność z ich strony. Przez długi czas nasze relacje były wzorowe, ale sielanka nie może trwać wiecznie.

Mieszkam w domu z ogrodem, brama zwykle jest tylko zasuwana, nie ma na niej żadnej kłódki. Często umawialiśmy się z kurierami, że zostawią paczkę pod drzwiami lub gdzieś w ogrodzie. Było to na rękę zarówno nam jak i kurierom, ponieważ zamawialiśmy całkiem sporo, a przed południem nikogo z domowników zwykle nie było.

Układ taki działał bez zarzutu przez długi czas, ale nie byłoby tej historii gdyby nie pojawił się konkretny zgrzyt.
Zamówiłam buty. Śliczne, skórzane balerinki, renomowanej firmy. Koszt dla studentki niemały, a i tak były na promocji. Dostawa firmą kurierską, z której usług korzystałam wcześniej. Super, zamówione, zapłacone, czekamy. Dzień, drugi, trzeci jeszcze się nie martwiłam. Ale czwartego dnia postanowiłam wejść na stronę monitorowania przesyłki. Ku mojemu zdziwieniu status mojej paczki mówił ODEBRANO i moje nazwisko przy odbiorcy.

Przepytałam domowników, nikt nie potwierdził odbioru. No więc złapałam za telefon i pisze smsa do pana kuriera, którego numer dostałam w mailu potwierdzającym nadanie paczki. Ten konkretny pan dostarczał już przesyłki mojemu tacie, zwykle umawiali się na takie zostawianie w ogrodzie jak opisałam wyżej. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź szanownego pana, a ta zwaliła mnie z nóg. A brzmiała ona "Zostawiłem paczkę na śmietniku". Tak, w swoim geniuszu pan zostawił paczkę na śmietniku, do którego również jest dostęp z naszego podjazdu i nawet nie raczył tego ze mną skonsultować albo mnie o zaistniałym fakcie poinformować.

Z nadzieją pobiegłam do śmietnika, ale niestety dwa dni wcześniej śmieciarka odbierała odpady suche, więc moje nowe, śliczne buciki wesoło pojechały na wysypisko. Dzwoniłam nawet do firmy odbierającej odpady, ale niestety nie było sans na odzyskanie. Jedynym komentarzem pana kuriera było stwierdzenie, że mu przykro. No mi też było przykro, bo w tym sezonie nie stać mnie na kolejne buty. Ale to jeszcze nie koniec piekielności.

Napisałam maila z reklamacją do firmy kurierskiej, załączając screeny z smsów od kuriera, w których on sam mówi o zostawieniu paczki na śmietniku. Po prawie dwóch tygodniach otrzymałam odpowiedź, że nie jestem osobą upoważnioną do złożenia reklamacji, ponieważ w tym przypadku musi to zrobić nadawca. Napisałam więc maila do producenta butów z opisem sytuacji, screenami i załączeniem odpowiedzi firmy kurierskiej na moją reklamację. W odpowiedzi stwierdzili, że sprawa została przekazana do firmy kurierskiej i mam czekać na rozwiązanie. Gdy po prawie dwóch tygodniach odpowiedź nie nadeszła, napisałam kilka kolejnych maili i gdy w końcu doczekałam się odpowiedzi, kazali mi samej zgłaszać reklamację, mimo że kilka wiadomości wcześniej mieli opis całej sytuacji.

W końcu wykonałam telefon do działu reklamacji i starałam się wytłumaczyć miłemu panu jaki mam problem. Kazali mi wysłać kolejnego maila z opisem sytuacji. W odpowiedzi na niego otrzymałam zapewnienie, że składają reklamację do firmy kurierskiej. Minęły już dwa tygodnie, ja znów piszę do nich maile, a odpowiedzi brak... Chyba muszę się pogodzić ze stratą kasy.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (160)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…