Jadę autem. Przede mną, na chodniku jakaś rodzinka pakuje samochód, dzieci biegają. W pewnym momencie jedno z dzieci popycha drugie, żeby upadło na jezdnię.
Hamulec, opony piszczą, stoję. Ogarniam, że jednak wyhamowałem przed leżącym dzieckiem. Rodzice w szoku, ja w duchu rzucam brzydkim wyrazem, pytam, czy wszystko w porządku.
Ano nie. "Bo jechałem za szybko", w opinii (zgaduję) mamuśki.
Padre na szczęście sam uzmysłowił kobiecie, że i tak jechałem poniżej dozwolonej, bo lecąc 50 km/h, zatrzymałbym się parę metrów dalej.
Hamulec, opony piszczą, stoję. Ogarniam, że jednak wyhamowałem przed leżącym dzieckiem. Rodzice w szoku, ja w duchu rzucam brzydkim wyrazem, pytam, czy wszystko w porządku.
Ano nie. "Bo jechałem za szybko", w opinii (zgaduję) mamuśki.
Padre na szczęście sam uzmysłowił kobiecie, że i tak jechałem poniżej dozwolonej, bo lecąc 50 km/h, zatrzymałbym się parę metrów dalej.
Niemcownia
Ocena:
214
(230)
Komentarze