Kilka lat temu na naszą klatkę przybłąkał się pies. Siedział dzień, drugi, dostał jeść, pić, jakiś koc, jednak nikt go nie szukał, więc w końcu zadzwoniliśmy do schroniska. Zareagowali po pięciu dniach, kiedy pies już sobie poszedł. Przyszły dwie wolontariuszki, na oko mniej więcej 13 i 15 lat.
O ile w tak opóźnionym działaniu jestem w stanie dopatrzeć się jakiejś pokrętnej logiki (może sam sobie pójdzie i problem rozwiąże bez udziału schroniska) to jakim... bezmyślnym człowiekiem trzeba być, żeby wysyłać dzieci po nieznane, bezpańskie zwierzę.
O ile w tak opóźnionym działaniu jestem w stanie dopatrzeć się jakiejś pokrętnej logiki (może sam sobie pójdzie i problem rozwiąże bez udziału schroniska) to jakim... bezmyślnym człowiekiem trzeba być, żeby wysyłać dzieci po nieznane, bezpańskie zwierzę.
Ocena:
132
(152)
Komentarze