Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tyle się mówi, żeby nie zostawiać psa w upał w samochodzie! Może nawet ciut za dużo...

Dziś rano: 14 stopni, pełne zachmurzenie.

Zatrzymuję się pod Lidlem na szybkie zakupy, co by po południu nie stać w przedświątecznych kolejkach. Psiak zapewniony, że zaraz wracam zwija się grzecznie na tylnym siedzeniu. Zaglądam do sklepu kolejek brak, więc wchodzę.

15 min później wychodzę ze sklepu (dokładnie 15 min, bo sprawdzałam czas, żeby do pracy się nie spóźnić).

I widzę jakąś kobitę przy moim samochodzie, Pani puka w okno po czym ustawia się bokiem i próbuje wybić szybę łokciem! (dzięki wam amerykańskie filmy, na których wygląda to tak prosto i przyjemne)

Pytam więc grzecznie, czy przypadkiem się jej coś nie pomyliło. A ta jak nie wystartuje, wrzeszczy na mnie, z łapami chce startować (widać obolały łokieć ją tak zirytował). Z krzyków i przekleństw zrozumiałam, że wezwała już straż miejską, TOZ i księdza proboszcza.

Cóż miałam robić popukałam się w czoło, psa uspokoiłam i chce odjechać... ale nie, Pani blokuje mi wyjazd. Już się zastanawiam czy nie uciekać przed wariatką przez trawnik, kiedy podjeżdża patrol policji.

Policja została wezwana do bójki (?!) przez jakiegoś świadka naszej kłótni - dziwne mogłabym przysiąc, że żadnych świadków nie było, bo wszyscy nagle zainteresowali się pogodą i nierównościami chodnika. Wzywacz się nie ujawnił, ale przynajmniej dwóch miłych Panów oddziela mnie teraz od furiatki, która znów się nakręciła i wrzeszczy.

Zanim jeszcze Policja zdołała ustalić, że żadnej bójki nie było, podjechała Straż Miejska (plus dla służb za ekspresową reakcję!). Wspólnymi siłami Panowie mundurowi ustalili powód wezwania, psa obejrzeli, nawet dała się pogłaskać mimo stresu. Spytali mnie czy Pani zrobiła coś mnie lub psu. Oględziny samochodu nie wykazały zniszczeń.

Nasz obrońca zwierząt zrozumiał chyba, że Panowie nie planują mnie ukarać i zaczęła, nieco już zchrypniętym głosem, wrzeszczeć na nich.

Efekt dla niej: mandat od Straży za bezpodstawne wezwanie, mandat od Policji za zakłócanie porządku i obrazę funkcjonariusza.

Efekt dla mnie: spóźnienie do pracy i melisa zamiast porannej kawy.

Najlepsze, że pies jechał ze mną bo chciałam jej zaoszczędzić stresu - No wyszło mi jak cholera... Wyjaśnienie: W budynku obok naszego mieszkania trwa głośny remont, który bardzo zwierzaka denerwuje, więc jadąc do pracy podrzucam ją do mieszkania rodziców, gdzie przynajmniej ma ciszę i spokój.

Cieszę się, że ludzie co raz częściej reagują gdy widzą psa zamkniętego w samochodzie, ale we wszystkim trzeba mieć jednak ciut umiaru i zdrowego rozsądku. Bo inaczej zostaje się Piekielnym zamiast Wspaniałym.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…