Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78810

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie nauczona doświadczeniem z tej historii: http://piekielni.pl/70545 dalej wołałam sąsiadkę do sprzątania.
Z bardzo prostej przyczyny. Nikogo innego nie znam, kto mógłby, chciałby przychodzić, a w syfie siedzieć nie chcę.
No i poznałam bliżej sąsiadeczkę.

Sprawa pierwsza... dość wielkiego kalibru..
Koleżanki z pracy zapowiedziały się, że przyjdą na kawę dnia następnego. To był wtorek. Więc po pracy poszłam do sąsiadki i tłumacze sytuację. Ona mówi, że wolałaby rano przyjść jak jestem w pracy bo się nie musi tak uwijać. Zgodziłam się, bo nie raz zostawiałam jej klucze, nigdy nic nie ginęło (nigdy nic nie zauważyłam). Mówię ok.. a ona, czy nie dałabym jej pieniędzy już teraz bo ona na chleb nie ma... Dałam.

Gdy następnego dnia wracam po pracy odebrać klucze, ona mnie informuje, że nie posprzątała, bo się bardzo źle czuła, że astma, że ona przyjdzie jutro, też jak będę w pracy. Tak się, złożyło, że i koleżanki przełożyły spotkanie, więc nic się nie stało. Następnego dnia, gdy wracałam po odbiór kluczy, ona znów, że nie posprzątała bo się bardzo źle czuła. Ale i koleżanki znów przełożyły spotkanie.

Kolejnego dnia... Poszłyśmy na kawę do kawiarni zamiast do mnie, a po powrocie... Właśnie. Ona znów się źle czuła.. Zapalenie oskrzeli. Życzyłam jej zdrowia no i cóż zrobić… Odrobi jak wyzdrowieje. A żebym nie zarosła brudem, wezwałam posiłki -> Tatę- stałam się przez to uboższa o 100 zł. :D
Pani chorowała chyba z miesiąc. W tym okresie nie widywałam jej za często. I po kilku dniach z rzędu, gdy nie widziałam aby paliło się u niej światło poszłam do innej sąsiadki zapytać czy ja widziała. Wiecie, jakby coś się stało. Ale ona potwierdziła mi, że widziała sąsiadkę, a i ja innego dnia, wracając z pracy widziałam u niej światło. Czyli wszystko jest ok. Więc jako sąsiedzi mieliśmy baczenie na sąsiadkę, która podczas swojej choroby, wychachmęciła jeszcze 10zł.

Pani wyzdrowiała o długu zapomniała. A do mnie przyjechała w odwiedziny mama. I tu następuje kulminacja całej historii. Sąsiadka złapała pod blokiem moja mamę:
[S] Bo wie Pani, Pani córka taka niby uczona, szkoły ma... a nie wie, że chorymi osobami, to się trzeba interesować, że trzeba pomagać chorej starszej osobie. Pani córki tego nie nauczyła, nie wychowała...
Sąsiadka miała wtedy jakoś 57 lat. Jest młodsza od mojego ojca... Nie pracowała od paru ładnych lat.


Sytuacja druga... nie moja, a przekazana mi przez sama sąsiadkę.
Pani mi od kilku miesięcy marudziła że nie ma telewizora. Ignorowałam ja, bo przecież nie oddam jej tego co stoi w mieszkaniu a nie używam, bo po pierwsze nie jest mój a po drugie, nie po jej zachowaniu. Więc tak marudziła.. Aż w końcu kiedyś przyszła posprzątać:
[S] No.. ale chociaż mom już co oglądać. Telewizor mi dała ta kur%%% z bloku obok. Taka kur%%%, jak byli mi go przynieść, bo jo go bych przecież nie uniosła, to taaaakk się kur%%% rozglądała po mieszkaniu.. Jak mom, co jej te gały nie wyszły z ryja. A potem mnie łobgodała, ze mom brudno. A jo mom czi (trzy) psy... i nie mom pomalowane, bo biedno żech jest. I co ona się lepszo czuje. Tak żech tej kur%%% wczoraj wygodała..

Tak... sąsiadkę, która podarowała jej telewizor (bo robiła remont i starego nie potrzebowała), i która jej ten telewizor przyniosła do domu i zamontowała (no nie osobiście, ale maż, syn albo ktokolwiek...) zwyzywała od kur pod blokiem przed wszystkimi sąsiadami....


I na koniec... coś co mnie aż skręca...
Mówiłam kiedyś, ze nie kradnie ?? No to trochę się to zmieniło. Kradnie.. ale nie bezpośrednio, nie pieniądze. Gina mi szmatki, ręczniki skarpetki, majtki (wyciąga z kosza na pranie.. serio? Opierdziane badole? :/), czasem tabletki przeciwbólowe (raz kupiłam na zapas 5 opakowań apapu, trzymałam w jednej reklamówce, próbowała wynieść 3 paczki), jakieś przyprawy. Czyli coś czego nie jestem w stanie za bardzo kontrolować.

Zaczęłam coś podejrzewać, gdy zobaczyłam na niej mój ręcznik (używała jak narzutki na ramiona). Potem jak razem z nią opuszczałam moje mieszkanie, widziałam przez reklamówkę ( w której miała zupę, której wiedziałam, że już nie zjem, a nie chciałam wyrzucać) prześwitywał znajomy wzór majtek. Ale myślałam, że może się jeszcze przewidziałam. Aż w końcu spotkałam ja na chodniku w klapkach i moich skarpetkach...

sasiadka pomaganie

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…