Normalnie jak w dowcipie o zajączku, niedźwiedziu i kolejce do sklepu. Historia zasłyszana od pana od serwisowania drukarek.
Pewnego dnia pan serwisant został wezwany do kancelarii komornika sądowego celem naprawy działającej tam kserokopiarki. Przyszedł, zapukał do drzwi. Ubrany był normalnie, skromnie, bez żadnego służbowego uniformu.
Zza drzwi wychyliła się sekretarka i, nawet nie dając mu powiedzieć "dzień dobry”, wygłosiła tyradę, że interesantów o tej godzinie Pan Komornik nie przyjmuje, że długi trzeba było płacić zanim sprawa trafiła do komornika, żeby grzecznie przyjść o godzinie wyznaczonej, a teraz zjeżdżać jej z oczu.
Wzruszył ramionami, powiedział:
- Zjeżdżać, to zjeżdżam. To w końcu wasz problem, że wam ksero nie działa.
I poszedł. Ignorując przeprosiny i próby zatrzymania go przez sekretarkę.
Pewnego dnia pan serwisant został wezwany do kancelarii komornika sądowego celem naprawy działającej tam kserokopiarki. Przyszedł, zapukał do drzwi. Ubrany był normalnie, skromnie, bez żadnego służbowego uniformu.
Zza drzwi wychyliła się sekretarka i, nawet nie dając mu powiedzieć "dzień dobry”, wygłosiła tyradę, że interesantów o tej godzinie Pan Komornik nie przyjmuje, że długi trzeba było płacić zanim sprawa trafiła do komornika, żeby grzecznie przyjść o godzinie wyznaczonej, a teraz zjeżdżać jej z oczu.
Wzruszył ramionami, powiedział:
- Zjeżdżać, to zjeżdżam. To w końcu wasz problem, że wam ksero nie działa.
I poszedł. Ignorując przeprosiny i próby zatrzymania go przez sekretarkę.
komornik
Ocena:
186
(198)
Komentarze