Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79088

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia alijany o piekielnej teściowej: http://piekielni.pl/78887#comment_981213 zmotywowała mnie do opisania moich przeżyć z rodzicami.

Moi rodzice są bardzo wierzący, przy czym ojciec jest typowym chrześcijańskim hipokrytą (w każdą niedzielę i wszystkie święta do kościoła, a po mszy obgadywanie ludzi i psychiczny terror w domu). W chwili obecnej moja sytuacja finansowa nie pozwala mi na wyprowadzenie się od nich z córką. Nie zagłębiając się w szczegóły, jesteśmy skazane na mieszkanie z nimi do końca tego roku, innej możliwości po prostu nie ma. Gdybym miała opisać każdą piekielność z ich strony, musiałabym założyć pamiętnik, bo takie sytuacje zdarzają się praktycznie codziennie. Niektóre z nich:

1. Według moich rodziców żadna choroba i klęska żywiołowa nie jest wymówką, żeby nie pójść do kościoła. Kościół jest najważniejszy. Nieobecność na mszy wiąże się z pójściem do piekła. W ten właśnie sposób moja córka jest "zachęcana" do chodzenia do kościoła.

2. We wcześniejszych historiach wspominałam, że pracuję w administracji w przychodni. W związku z tym, z lekarzami mam stały kontakt i jeśli coś mnie niepokoi, to po prostu z nimi rozmawiam lub jeśli jest taka potrzeba, biorę Młodą i idziemy na wizytę. Młoda miała lekki kaszel. Żadnych innych objawów nie było, ale porozmawiałam z pediatrą. Zalecił inhalacje solą fizjologiczną i nie przejmowanie się, bo dzieci chodzące do przedszkola są narażone na różne alergeny i dopóki córka nie gorączkuje, nie ma powodów do obaw. Rodzice zostali poinformowani o wszystkim. Po dwóch tygodniach kaszel nie mijał, a stał się wręcz bardziej męczący. Młoda dusiła się w nocy. Okazało się, że mój genialny ojciec podawał jej bez mojej wiedzy syrop wykrztuśny, bo "pani w aptece powiedziała, że dobry". Nie wziął pod uwagę tego, że Młoda jest przewrażliwiona na wszystkie syropy wykrztuśne i niezależnie od spożytej ilości potrafi kaszleć tak długo i zawzięcie, aż zwymiotuje.

3. Młoda ma 5 lat i naprawdę dużo rzeczy już rozumie. Doskonale wie, komu może wejść na głowę. Nie winię jej, też kiedyś byłam dzieckiem i najbardziej lubiłam te ciotki, które dawały najlepsze zabawki i na wszystko pozwalały. Jeśli coś przeskrobie i dostanie ode mnie reprymendę, często leci do dziadka, żeby "się wypłakać". Ten z kolei mówi jej, że "mama zła i niedobra, nie słuchaj się jej".

4. Jako że Młoda zna wszystkie cyfry (zarówno po polsku jak i po angielsku) i potrafi pisać większość liter, zapisałam ją od września do zerówki. Mój ojciec stwierdził, że popełniam błąd odbierając dziecku dzieciństwo. Córka początkowo cieszyła się, że się czegoś nauczy idąc do szkoły, ale z czasem temat zaczął u niej wywoływać jakieś dziwne lęki. Okazało się, że kochany dziadek ją straszył, jak źle będzie w zerówce i już nie będzie mogła się bawić, bo myślał, że zmienię w ten sposób zdanie.

5. Nie rozmawiam z rodzicami o moich problemach zdrowotnych, bo ojciec wszystko bagatelizuje. Ponadto uważa, że lekarze są opłacani przez koncerny farmaceutyczne, więc muszą wymyślać ludziom choroby, żeby jak najwięcej leków się sprzedało. Pojechałam ostatnio na rentgen kręgosłupa, który był mi potrzebny na wizytę u ortopedy. Ojcu powiedziałam tylko, że wrócę później z pracy, bo jadę do Innej Miejscowości. Później dowiedziałam się od mojej bratowej, że rodzice wypytywali ją (nie mam pojęcia, czemu akurat ją. Może dlatego, że mieszka 10 km od tej miejscowości) po co tam byłam. Nie była to jednorazowa sytuacja. Bardzo często się zdarza, że wypytują moje rodzeństwo o to, co robię, gdzie i z kim (jakby nie mogli mnie zapytać). A jak się coś ojcu nie podoba, to też nie powie wprost, tylko najpierw zadzwoni do mojej babci, a swojej matki, potem do ciotek, ewentualnie do mojego brata i wszystkim opowie, jaką jestem porażką życiową.

6. Pokój mój i Młodej znajduje się na piętrze. Od lat był w nim problem z ogrzewaniem. Zimą jest tam naprawdę zimno. Rano jak się budzę, potrafi tam być 10 stopni. Uważam, że jest to cholernie uciążliwe. Moje prośby, żeby coś z tym zrobić zawsze kończyły się awanturami. Zadeklarowałam się, że sama wezwę i opłacę hydraulika, który coś z tym zrobi. Ojciec stwierdził, że to nie mój dom, nie mój piec, więc nie mam prawa się wtrącać. Kupiłam więc farelkę, którą włączałam na parę minut przed snem i po przebudzeniu, żeby w pokoju było w miarę ciepło. Ojciec się o tym dowiedział i zrobił jeszcze większą awanturę, bo marnuję prąd.

7. Sytuacja sprzed prawie 20 lat, o którą do dnia dzisiejszego mam żal do rodziców i nie potrafię im do końca wybaczyć. W pewne wakacje, kiedy miałam 10 lat, pojechałam do ciotki i wujka. W dużym skrócie: byłam molestowana przez owego wujka. Rodzicom powiedziałam o tym dopiero po 3 latach (od zawsze mieliśmy takie "idealne relacje"). Matka powiedziała mi, że to moja wina, bo się uparłam, żeby wyjechać gdzieś na wakacje. Ojciec wysłał mnie do psychologa i po trzech wizytach stwierdził, że na więcej szkoda pieniędzy, bo już na pewno mi się poprawiło.

Może Wam się to wszystko wydawać mało piekielne, ale dla mnie to jest codzienność, przez którą tracę nerwy. Każdego dnia przeżywam jeden wielki stres i powoli dochodzę do wniosku, że wyprowadziłam się od psychopaty, ale trafiłam z deszczu pod rynnę.

rodzina

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (236)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…