Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79255

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Okolice godziny 11, jadę do pracy. A że w jedną stronę to około 35 minut, to jadę z książką, którą czytam sobie już na przystanku.

Podjechał autobus, na wpół pusty, wsiadam, zajmuję jedno z wolnych "podwójnych" miejsc. Po zerknięciu na wyświetlacz autobusu z dzisiejszą datą, na chwilę odkładam książkę na siedzenie obok, żeby wyciągnąć z wyładowanego plecaka kartę miejską i sprawdzić, do kiedy mam termin biletu, bo chyba jakoś zaraz (akurat dzisiaj wiozłam i buty, i parę rzeczy dla koleżanki, i obiad, i trochę innych drobiazgów - generalnie znalezienie w nim czegoś na stojąco nie wchodziło w grę).

W tym momencie na siedzenie i książkę opada jakaś dziewczyna. Żadna zagadana dziunia, matka polka z dzieckiem na ręku, zaczytana studentka czy nawet babcia z siatami, ale zwyczajna dziewczyna bez znaków szczególnych. Siada na mojej książce i zaczyna przeglądać smartfona. Postaram się w miarę wiernie przytoczyć dialog, jaki się nawiązał.

Ja, nadal z rzeczami z plecaka na wpół wywleczonymi na kolana: Emm, przepraszam, ale usiadła pani na mojej książce.
Ona: No i? To nie jest miejsce na książki, tu jest autobus i tu się siada.
Ja: Owszem, ale odłożyłam ją dosłownie na chwilę, widzi pani chyba, że nie mam jak trzymać.
Ona: Tu jest autobus, to jest siedzenie, a nie półka! Książki to sobie proszę trzymać gdzie indziej, bo co, ludzie nie mają gdzie siedzieć!

Rzuciłam okiem, nawet na siedzeniu obok było kolejne wolne miejsce, w całym autobusie jeszcze ładnych kilka, nawet podwójnych.

Ja: To może przesiądzie się pani tam obok, skoro przeszkadza pani leżąca książka?
Ona: Nie, podoba mi się to miejsce.
Ja: To ok, ale niech odda mi pani książkę, bo się tak zniszczy.
Ona: Leżała na siedzeniu, więc teraz mogę na niej siedzieć. Było tu nie kłaść! (WTF??)
Ja: Eee... No ok. To w takim razie 40 zł poproszę, skoro ma pani zamiar ją niszczyć i wycierać tyłkiem. Kupię nową.
Ona: CO? Nie mam zamiaru płacić! Jakie 40 zł!
Ja: Za książkę, cena okładkowa. Pogniecie ją pani, porwie, a poza tym skąd mam wiedzieć, że ma pani czyste spodnie albo jakiegoś syfu nie przyniesie na siedzeniu?

Chwilę tak podyskutowałyśmy, w końcu wstała i oddała niemal nienaruszoną (na szczęście) lekturę. Przyznam, że dotąd nie rozumiem, o co lasce chodziło i cieszę się, że nie wzięłam dziś czytnika. :D

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…