Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79267

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jest u mnie w mieście specyficzna pani ginekolog.
Kobieta rano i w południe przyjmuje w gabinetach (mi. na moim osiedlu), popołudniu w swojej przychodni, a w nocy pracuje w szpitalu. Wiecznie się spóźnia i miewa humory.
Kto zna panią Krysie to już wie, że o nią chodzi.
Mnie kobieta nie znosi.

Pierwszy raz trafiłam do niej w wieku 13 lat, jako jedyna zgodziła się mnie przyjąć. Po zrobieniu badań stwierdziła pcos (jeden jamnik był znacznie powiększony i cały w cystach).
Że względu na jej niechec do mnie chodziłam leczyć się u innego lekarza, którego bym nie zmieniala gdyby była możliwość.
Byłam u niej rok temu, prywatnie. Na dzień dobry nie odpowiedziala. Na informacje że mam co mam, stwierdziła z pogardą 'A kto Ci dziecko tak powiedział?' - Pani jak miałam 13 lat. Zamknęła się i wsadziła nos w kartoteke.
Poprosiłam o receptę i oburzyła się że za 3-4 lata przyjdę i będę chciała dzieci. Ona mi inne leki przepisze.
Badania nie zrobiła bo w trakcie okresu to nic nie bedzie widać i czemu teraz przyszłam!
Przepisa mi leki. Antykoncepcję, ale inne tabletki i leki na cukrzycę.
Jako, że dużo czytam o tym co mogę, a co nie te drugie szybko odstawiłam i po konsultacji u innego lekarza dowiedziałam się, że to miało by sens jakbym już się starała o dziecko. Lekarz pomimo miesiączki zrobił usg i odpowiedział na moje pytania na które ona nie potrafiła.

A ja się już boję. Potrzebuje nowej recepty i znowu mnie czeka wizyta u niej.

Ginekolog

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -20 (30)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…