Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79396

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś przypomniałam sobie sytuację, która wydarzyła się kilka lat temu.

Pracowałam kiedyś w sprzedaży, wielki sklep, praca 7 dni w tygodniu. Odeszłam stamtąd do czegoś lepszego, ale, wiadomo, zostały tam osoby, które znałam. W tym moja koleżanka.

Akurat zbliżał się newralgiczny moment, jakimi były majówka, Boże Ciało czy inne dłuższe wolne. Okres o tyle trudny, że każdy chciał dostać wolne w dniach, które wolne od pracy nie były, a sklep funkcjonować jakoś musi.

Grafik ułożony już sporo wcześniej, żeby każdy wiedział, co i jak. Na 3 czy 2 dni przed tym dłuższym weekendem koleżanka moja trafiła na Izbę Przyjęć. Miała ostre zapalenie płuc i zapalenie gardła. Dostała L4 na tydzień.

Istotne jest to, że w takim stanie koleżanka nie miała siły funkcjonować, nawet telefon do kierowniczki wykonała z trudem, bo nie mogła mówić, tak ją dusiło. Kierowniczka, słysząc, że koleżanka chce przesłać L4, powiedziała jej, że jeżeli to zrobi, to już tutaj nie pracuje. Ale cóż zrobić, jak koleżanka nie miała zupełnie na nic siły? Wręcz błagała kierowniczkę o to, by jej nie zwalniała, ale ta była ponoć niewzruszona. Zwolnienie przesłała i sama zwolniona została.

Jakieś 2 tygodnie po tym, kiedy już doszła do siebie, spotkałyśmy się i opowiedziała mi, co się stało. Doradziłam jej, żeby od razu zgłosiła sprawę do PiP-u, ponieważ pracodawca nie ma prawa zwolnić jej za to, że idzie na tygodniowe L4. Dziewczyna faktycznie poszła tam, odstała swoje w kolejce, po czym wytłumaczyła pani w okienku dokładnie całą sytuację. Wiecie, co usłyszała?

Że młoda jest, ludzie przychodzą z większymi problemami i czemu komuś dupę zawraca? Niech pójdzie i poszuka kolejnej pracy, no co za problem, przecież takie bezrobocie!

Koleżanka młoda była, ledwie 20 lat, życia nie ogarniała, więc się zwyczajnie popłakała i wyszła z tego cudnego przybytku. Zadzwoniła do mnie, powiedziałam jej, żeby wróciła i dostała od tej "cudownej" pracownicy podpis na pisemnej odmowie przyjęcia tego zgłoszenia. Koleżanka jednak była już tak rozżalona i zła na całą sytuację, że stwierdziła, iż nie ma ochoty już o nic walczyć.

Po tej całej sytuacji nasuwa mi się pytanie, jak pracodawca ma się nie czuć bezkarny, ma przestać wykorzystywać (szczególnie młodych ludzi), kiedy nawet urząd mający na celu m.in. wyłapywanie nieprawidłowości i karanie pracodawców uważa takie rzeczy za przysłowiowe pierdoły?

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…