Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia będzie o naszej kochanej służbie zdrowia, a dokładniej o pielęgniarkach. A właściwie o dwóch. Ta historia może być trochę niesmaczna, więc z góry ostrzegam.

Moja babcia w zeszłą sobotę trafiła do szpitala. Ważne dla tej historii jest to, że nie może chodzić i korzystać z łazienki, więc ma założonego pampersa. A, jak wiadomo, potrzeby załatwiać musi, nie wolno jej wstawać, nawet nie może, gdyby chciała, bo jest za słaba, więc zostaje opcja: pampers.

Odwiedzam babcię codziennie po dwa razy i nigdy problemu z przebieraniem jej przez pielęgniarki i opiekunki nie było. Zawsze, gdy podeszłam do kogoś i o to poprosiłam, ktoś przychodził i się tym zajmował.

Do dzisiaj.

Akurat przyszła pielęgniarka, aby zmierzyć temperaturę, ciśnienie itp., więc kulturalnie zwracam się z prośbą, czy mógłby ktoś przyjść i babcię przebrać i umyć, a pielęgniarka spojrzała na mnie jak na jakąś wyrodną wnuczkę i mówi:
- Wiesz co, my tutaj mamy tyle roboty, czasu nam nie wystarcza. Rodzina też mogłaby czasem coś sama od siebie zrobić, a nie liczyć, że my tutaj się wszystkim zajmiemy - wkurzyłam się, bo po pierwsze nie jestem z nią na „ty”, po drugie no fajnie, w takim razie od czego są opiekunki i pielęgniarki w szpitalu(?!), a po trzecie ok, nie ma sprawy, mogę pomóc, w końcu to moja babcia, więc pytam:
- No dobrze, w takim razie dajcie mi jakieś rękawiczki jednorazowe i jakiś worek na śmieci, to ja babcię umyję i przebiorę, skoro to jakiś problem.

A pielęgniarka aż się czerwona zrobiła i mówi:
- My nie możemy tego, ot tak, wszystkim rozdawać. My też potrzebujemy, a już nam brakuje.
Myślałam, że mi zaraz gały wyjdą z orbit. Czyli tak: one tego nie zrobią, bo nie ma czasu itp., ale również nie wydadzą mi niezbędnych rzeczy, żebym ja mogła to zrobić sama. Bo im brakuje?! Co to za szpital, gdzie brakuje rękawiczek jednorazowych, przecież to rzecz niezbędna w takim miejscu!

- To rozumiem, że mam gołymi rękami to zrobić?
- Brzydzisz się własnej rodziny?

Wtedy to mi już żyłka pękła. Nie, nie brzydzę się, ale mimo wszystko nie chciałabym dotykać gołymi rękami tego, co wydala moja babcia, która leży w szpitalu właśnie z problemami tej natury. Uspokoiłam się i grzecznie zapytałam piekielną pielęgniarkę, kto jest jej przełożonym, żebym wiedziała, z kim mogę porozmawiać.

Magia naprawdę istnieje, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pani pielęgniarka wyprostowała się, schowała swój sprzęt do torby i mówi, że ona spróbuje poszukać kogoś, kto się tym zajmie.

No dziękuję bardzo.

Gdy wyszła z pokoju, babcia złapała mnie za rękę i niemal ze łzami w oczach mówi, że ona codziennie musi się prosić o to, żeby ktoś ją przebrał. Że jak dzwoni po pielęgniarkę w tej jednej sprawie, to z reguły jakaś łaskawie zjawi się po godzinie albo po dwóch. A babcia przez ten czas musi leżeć w takim stanie.

Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Właśnie wychodziłam z sali, gdy usłyszałam, jak piekielna mówi do jakiejś innej kobiety, że w 36, cytuję: „ta znowu się obsrała i trzeba ją przebrać, tylko się pospiesz, bo ta wnuczka jej jakiś problem ma”. A ta druga na to: ,,dobra, zaraz, wyjdę tylko na papieroska, przecież mi nie zabroni; a ta jak poleży jeszcze, to nic się nie stanie."

Chciałam odpuścić tej pielęgniarce to, co mówiła w sali, ale po tym, co usłyszałam wychodząc z niej, podjęłam inną decyzję.

Przełożona pań pielęgniarek była wściekła, jak opuszczałam jej gabinet.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (210)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…