W jednej z poprzednich historii pisałam, że mam macochę.
Macocha ta w swoim 40-letnim życiu przepracowała AŻ 6 miesięcy, bo urząd pracy wysłał ją na staż. Z racji tej, aby nie kusić losu, macocha więcej nie pojawiła się w UP. (Dla ciekawskich: ubezpieczona jest u taty w zakładzie pracy jako członek rodziny pracownika).
W domu jest "nas" 5 a tata zarabia 1380 na rękę czyli najniższą możliwą stawkę. W tej sytuacji dochód na osobę jest tak niski, że dostają (tata, macocha i ich dzieci) wszystkie możliwe zasiłki z mops-u, 500+ i jakieś tam jeszcze dodatki dla najbiedniejszych, łącznie ze stypendiami socjalnymi i darmowymi książkami do szkoły. Suma summarum od państwa dostają 3 razy tyle, co tata zarabia. Ja utrzymuję się sama.
Rodzinka żyje więc sobie na dość wysokim poziomie.
Jako że do ojca mam szacunek, choć macochy nie cierpię, zaproponowałam im pomoc materialną - wezmę tatę do siebie za granicę na kilka tygodni, żeby troszkę zarobił. Tata oczywiście bardzo się ucieszył, macocha w panikę.
Tata pyta.
Żona mówi: NIE!
Tata prosi.
Żona mówi: NIE!
Tata błaga.
Żona mówi: NIE!
Tata i reszta rodziny tłumaczy jak krowie na miedzy.
Macocha mówi: NIE!
Pytamy dlaczego.
Macocha mówi: bo jak on zarobi, to wzrośnie nam dochód i stracimy zasiłki i 500+.
Nosz...
Tata w końcu pojechał, przepracował już niemal dwa miesiące. Za pierwsze 4 tygodnie dostał wypłatę niemal 9 tys. zł. Dzwoni do żony szczęśliwy, bo raty popłacą, córce rowerek kupi, piecyk gazowy wymienią, bo szwankuje itp. itd.
Myślicie, że się ucieszyła, bo mąż zarobił pieniądze dla rodziny?
POWIEDZIAŁA, ŻE ZA MAŁO!!!
I tylko taty mi szkoda.
Macocha ta w swoim 40-letnim życiu przepracowała AŻ 6 miesięcy, bo urząd pracy wysłał ją na staż. Z racji tej, aby nie kusić losu, macocha więcej nie pojawiła się w UP. (Dla ciekawskich: ubezpieczona jest u taty w zakładzie pracy jako członek rodziny pracownika).
W domu jest "nas" 5 a tata zarabia 1380 na rękę czyli najniższą możliwą stawkę. W tej sytuacji dochód na osobę jest tak niski, że dostają (tata, macocha i ich dzieci) wszystkie możliwe zasiłki z mops-u, 500+ i jakieś tam jeszcze dodatki dla najbiedniejszych, łącznie ze stypendiami socjalnymi i darmowymi książkami do szkoły. Suma summarum od państwa dostają 3 razy tyle, co tata zarabia. Ja utrzymuję się sama.
Rodzinka żyje więc sobie na dość wysokim poziomie.
Jako że do ojca mam szacunek, choć macochy nie cierpię, zaproponowałam im pomoc materialną - wezmę tatę do siebie za granicę na kilka tygodni, żeby troszkę zarobił. Tata oczywiście bardzo się ucieszył, macocha w panikę.
Tata pyta.
Żona mówi: NIE!
Tata prosi.
Żona mówi: NIE!
Tata błaga.
Żona mówi: NIE!
Tata i reszta rodziny tłumaczy jak krowie na miedzy.
Macocha mówi: NIE!
Pytamy dlaczego.
Macocha mówi: bo jak on zarobi, to wzrośnie nam dochód i stracimy zasiłki i 500+.
Nosz...
Tata w końcu pojechał, przepracował już niemal dwa miesiące. Za pierwsze 4 tygodnie dostał wypłatę niemal 9 tys. zł. Dzwoni do żony szczęśliwy, bo raty popłacą, córce rowerek kupi, piecyk gazowy wymienią, bo szwankuje itp. itd.
Myślicie, że się ucieszyła, bo mąż zarobił pieniądze dla rodziny?
POWIEDZIAŁA, ŻE ZA MAŁO!!!
I tylko taty mi szkoda.
Ocena:
215
(255)
Komentarze