Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79544

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o bezdomnych.

Mój chrzestny, były mąż mojej ciotki, jest bezdomny od około 25 lat. Od tego ćwierć wieku koczuje na strychu w pewnej kamienicy.

Kiedyś zdarzyło się nam, że nawiedził nas na wigilię - niespodziewany gość - było to jakieś 15 lat temu...

Osobnik został nakarmiony, ogólnie ugoszczony, oraz dostał od moich rodziców propozycję: może u nas zamieszkać.

Wyżywienie w naszym zakresie, gwarantowane "kieszonkowe". Warunki były w sumie dwa:
- pierwszy - pomoc w codziennych obowiązkach: ugotować dla psów (czasy, gdy rodzice ubzdurali sobie hodowlę - psów było wtedy bodajże 14 - bardzo dużych) sprzątnąć po nich teren + ewentualnie jeszcze jakieś drobniejsze prace na ogrodzie;
- drugi - nie chlać na umór.

W pierwszej reakcji osobnik zaczął rozpływać się w podziękowaniach… W drugiej - ulotnił się skoro świt, i tyle go widzieliśmy.

Cóż...

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…