Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79612

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z dnia wczorajszego. Piekielny gość no i niestety ja, czyli jak utracić pracę animatora

Pracuję, jak już mówiłem, jako animator czasu wolnego w Greckim hotelu.
Mam na prawdę wiele obowiązków, praca wyczerpująca mentalnie i fizycznie. Wielu gości tylko na mnie czeka od rana i spędza ze mną wiele czasu. Kiedy przychodzi czas mojej przerwy i chcę udać się na odpoczynek, zdecydowana większość wręcz mnie pogania żebym poszedł odpocząć.
Większość, ale nie wszyscy...

Wracam do pokoju, godzina 19, nogi pulsują z bólu, koszulka w stanie ciekłym od potu, twarz bordowa od upału (Prawie 40° na zewnątrz).

Nagle za ramię łapie mnie jeden z gości i pociąga do siebie. Ja w szoku, ale utrzymuję równowagę. Uśmiecham się uznając to za żarcik. On jednak nie wyglądał na dowcipnisia.
Chudy i wytatuowany chojrak w stylu "dres".
Za nim żona i 5 dzieci. Zaczyna gadać po rumuńsku jednak ja nie rozumiem więc po minucie mojego milczenia i kręceniu głową odzywa się żona (po angielsku):
-Musi się Pan zająć naszymi dziećmi bo my idziemy do restauracji a la carte w hotelu!
-Bardzo przepraszam jednak teraz mam przerwę i dodatkowo moja umowa zabrania mi opieki nad dziećmi poza "świetlicą" hotelową i poza godzinami pracy.
-Ja Pana nie prosiłam, ja kazałam. (Ton głosu już włączył mi kontrolkę "Uwaga,paniusia")
-Z całym szacunkiem (dalej z uśmiechem), ale jestem już po 8 godzinach pracy a jeszcze czeka mnie 2 godziny podczas przedstawienia wieczornego.
Żona przetłumaczyła wszystko mężusiowi, on tylko zapowietrzony i miną rozwścieczonego pitbulla popatrzył na mnie.
I tu się zaczęło:
-TY ŚMIECIU (?????), TY JESTEŚ SŁUGĄ HOTELOWYM I MASZ ROBIĆ TO CO CI KAŻĘ, NIE OBCHODZI MNIE ILE PRACUJESZ! PŁACĘ, WYMAGAM.
Dzwięk jej głosu wyobraźcie sobie jak wydzierającą się papugę na ekstazy i jednoczesne drapanie widelcem po talerzu...
-Przepraszam (już bez uśmiechu) zażalenia i skargi, biuro menagera koło recepcji. Do widzenia..

Odwrót na pięcie, przeszedłem 5m i znów ktoś mnie łapie tym razem za koszulkę i pociąga do siebie. Usłyszałem tylko dźwięk rozpruwanej koszulki.
Kolejny szok, łapanie równowagi i szukanie "pociągającego" gościa.
Znów ten sam facet (Nadmienię, że może miał 1,75m wzrostu i drobną budowę lecz jak na takiego, siły to miał.)
Stoję jak wryty bo moja cierpliwość już się skończyła i nie wiem co zrobić. Z nerwów ręce już zaczęły chodzić ale samokontrola powstrzymała.

Od mamy słyszę tylko:
- DZECI CZEKAJĄ!
- To niech czekają.
I poszedłem dalej oglądając się za siebie, jednak odpuścili więc nikt mnie znów nie zatrzymywał. Widziałem jednak, że są nieźle wkurzeni.

Aleeeee to jeszcze nie koniec. To początek końca.

Po godzinnej drzemce, ubieram się w strój animacji wieczornej i dreptam do restauracji witać gości. Taka codzienna rutyna.

Wszystko leci fajnie, śmiechy, żarty, dobry wieczór i smacznego.
Nagle mój radar wykrywa Pana pociągającego z rodzinką. Alarm rozbrzmiewa w głowie o zachowaniu spokoju. Uśmiech trzymam dalej i witam jak każdego innego. On tylko chrząknął i stanął obok mnie i pani rejestrującej gości wchodzących.

Tylko nadmienię, że mamy tak zwany Dresscode czyli wymagana odzież wieczorna.
Mężczyźni długie spodnie, pełne buty, koszula lub T-shirt.
Kobiety to samo lub sukienki do kolan lub lekko ponad.

Jak oni byli ubrani pytacie?
Facet shorty, japonki, koszulka jak sieć rybacka na ramiączkach i tona żelastwa w postaci naszyjników, pierścieni itd.
Kobieta spodnie mini lekko poniżej tyłka, bluzka ucięta do brzucha.

Grzecznie mówię Państwu, że mamy zasady ubioru i czy byli by łaskawi wrócić do pokoju i się przebrać. Takie zasady, nie ja decyduję, przepraszam.

W tym momencie nie wiem czy kobieta zrobiła się czerwona na twarzy gdyż ilość tapety przeważała ilość betonu użytego do budowy Pałacu Kultury, jednak po mowie ciała zrozumiałem, że w niej kipi.
Zaczęła wrzeszczeć na całe gardło i wymachiwać mi przed twarzą tipsami. Facet tylko się kiwał kozacko i patrzył tylko na mnie jak na ofiarę.

Moment kulminacyjny.

Facet wyciąga rękę, chce mnie popchać do środka, ja się opieram, lekko odsuwam jego rękę i zaraz po tym stało się coś co mnie upokorzyło i wnerwiło jak nic innego w moim życiu:
Gość charknął ostro i splunął mi prosto na twarz...

Nie wytrzymałem...Sprzedałem mu bombę prosto w pysk.
Poleciał na ziemię, krew z nosa, krzyk żony, zdumienie gości restauracji.

Teraz krótko:
Zwalniają mnie za napaść na gościa hotelu, chamstwo, agresję, obrażanie gości i wulgarne słowa.
(W życiu nie podniosłem głosu na gościa, mam wzorowe opinie w internecie, a goście zawsze dziękują za dobrą zabawę, opiekę nad dziećmi i animację. Często też tipami).

Jestem bardzo tolerancyjnym człowiekiem, spokojnym i uśmiechniętym, ale to przeszło wszelkie granice.
Może przesadziłem, może nie, sami oceńcie.

Zawsze byłem przeciwnikiem zdania "klient ma zawsze rację", upokarzania i traktowania ludzi pracujących w turystyce i hotelarstwie jak sług. To także ludzie.

Jeżeli się spodobało, dajcie znać, mam znacznie więcej i piekielniej (już nie z mojej strony).
Nazbierało się przez sezon :)

Płoń piekle piekielny! :D

zagranica animacja hotel goście

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 300 (318)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…