Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79839

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Potrzebuję porady.

Do pracy dojeżdżam 21-letnim autem, które już prawie 10 razy objechało kulę ziemską. Czyli strup, ale jeszcze sprawny strup. Na jazdy po wiejskich drogach na razie wystarcza.
Obiecałam sobie, że będę nim jeździć do momentu, aż nie pojawi się konieczność naprawy przekraczającej 200 zł. 1/5 wartości zatankowanego auta ;)

W poniedziałek samochód trafił na przegląd, okazało się, że potrzebna jest naprawa. Szacowany koszt 200 zł. Zgodziłam się. Mechanik miał zadzwonić jak auto będzie gotowe, zostawiłam swój nr telefonu. Nie zadzwonił, a naprawa się przeciągnęła - pierwotnie auto miało być gotowe we wtorek.

Dziś ja pofatygowałam się do zakładu, bo telefonu wciąż brak, no i dowiedziałam się, że koszt naprawy to 500 zł!. Bo jakiś zaworek przy wymianie pękł i trzeba było nowy itd. 500 zł, to ponad połowa wartości samochodu, nikt ze mną nie konsultował ceny itd. Nie moją winą jest, że pękł jakiś zaworek czy inny cud. Nie opłaca mi się inwestować w starego trupa, który w założeniu miał pojeździć do końca roku.

Jak wybrnąć z tej sytuacji? Zostawić auto w rozliczeniu i zażądać 500 zł? ;)

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 101 (129)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…