Dawno dawno temu pracowałem w firmie, której kluczowym klientem był jeden z największych operatorów telekomunikacyjnych w Polsce.
Siedziba firmy mieściła się w budynku należącym do klienta.
Gdy się zatrudniałem trwały rozmowy odnośnie podłączenia u nas w biurze łącza internetowego - póki co funkcjonowało toto "tymczasowo" na łączu takim, jakie może sobie u owego operatora wykupić każdy Kowalski.
Jak łatwo się domyślić - przy kilkudziesięciu osobach w biurze Internet działał w najlepszym przypadku jako tako.
Takie "tymczasowe" rozwiązanie funkcjonowało w sumie dobry rok. Oto dlaczego:
Operator zażądał jakiejś kosmicznej sumy za samo pociągnięcie i utrzymanie łącza. We własnym budynku, z trzeciego piętra na czwarte.
Firma znalazła dużo tańszą, konkurencyjną ofertę. Nasz klient odmówił wpuszczenia monterów konkurencji do swojego budynku.
Konkurencja przedstawiła projekt pociągnięcia kabla po ścianie zewnętrznej i wpuszczenia go przez okno. Inspektor budowlany ich wyśmiał.
Padały też projekty wynajęcia mieszkania w bloku naprzeciwko, podciągnięcia łącza od konkurencji tam i wystawienia tego po WIFI. Kosztowo wychodziło i tak taniej, niż płacenie haraczu naszemu cudownemu klientowi za samo utrzymanie łącza. Na to nie zgodził się dział bezpieczeństwa mojej korpo, który stawał okoniem na każdą wzmiankę o sieci bezprzewodowej.
Prezes naszej firmy spotkał się z prezesem od strony klienta. Okazało się, że prezes klienta ma niewielki wpływ na to, co wyczynia ich dział handlowy.
Przepychanki trwały ponad rok.
Siedziba firmy mieściła się w budynku należącym do klienta.
Gdy się zatrudniałem trwały rozmowy odnośnie podłączenia u nas w biurze łącza internetowego - póki co funkcjonowało toto "tymczasowo" na łączu takim, jakie może sobie u owego operatora wykupić każdy Kowalski.
Jak łatwo się domyślić - przy kilkudziesięciu osobach w biurze Internet działał w najlepszym przypadku jako tako.
Takie "tymczasowe" rozwiązanie funkcjonowało w sumie dobry rok. Oto dlaczego:
Operator zażądał jakiejś kosmicznej sumy za samo pociągnięcie i utrzymanie łącza. We własnym budynku, z trzeciego piętra na czwarte.
Firma znalazła dużo tańszą, konkurencyjną ofertę. Nasz klient odmówił wpuszczenia monterów konkurencji do swojego budynku.
Konkurencja przedstawiła projekt pociągnięcia kabla po ścianie zewnętrznej i wpuszczenia go przez okno. Inspektor budowlany ich wyśmiał.
Padały też projekty wynajęcia mieszkania w bloku naprzeciwko, podciągnięcia łącza od konkurencji tam i wystawienia tego po WIFI. Kosztowo wychodziło i tak taniej, niż płacenie haraczu naszemu cudownemu klientowi za samo utrzymanie łącza. Na to nie zgodził się dział bezpieczeństwa mojej korpo, który stawał okoniem na każdą wzmiankę o sieci bezprzewodowej.
Prezes naszej firmy spotkał się z prezesem od strony klienta. Okazało się, że prezes klienta ma niewielki wpływ na to, co wyczynia ich dział handlowy.
Przepychanki trwały ponad rok.
korporacje
Ocena:
132
(138)
Komentarze