Zachorowało mi się. Na tyle mocno mnie rozmontowało, że przejście kilku kroków stanowiło wysiłek. Lekarz odwiedzony, skierowanie na SOR plus antybiotyk.
Na SORze komplet badań, kilka godzin, kroplówka i diagnoza: choroba wirusowa, antybiotyku nie brać, pić dużo, grzać się bezwzględnie. Podsumowanie przez lekarza mniej więcej takie, że wystarczyło dać kroplówkę i zalecić co wyżej. Lekarz prowadzący był wręcz w wniebowzięty, że internista (!) przysłał mu pacjenta zakaźnego (szpital zakaźny w mieście również jest i tam należałoby wykonywać odpowiednie badania) do tych wszystkich wypadkowców i urazowców, którzy potrzebowali pilnie pomocy medycznej.
Na SORze komplet badań, kilka godzin, kroplówka i diagnoza: choroba wirusowa, antybiotyku nie brać, pić dużo, grzać się bezwzględnie. Podsumowanie przez lekarza mniej więcej takie, że wystarczyło dać kroplówkę i zalecić co wyżej. Lekarz prowadzący był wręcz w wniebowzięty, że internista (!) przysłał mu pacjenta zakaźnego (szpital zakaźny w mieście również jest i tam należałoby wykonywać odpowiednie badania) do tych wszystkich wypadkowców i urazowców, którzy potrzebowali pilnie pomocy medycznej.
słuzba_zdrowia
Ocena:
68
(94)
Komentarze