Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80231

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przy okazji historii "kościelnych" przypomniały mi się wydarzenia z przed paru lat. Wśród moich znajomych była para z dość długim stażem. Świetnie się dogadywali, mieli wspólne pasje, podobne podejście do życia i wszyscy uważali, że to naprawdę dobrana para. On zdeklarowany ateista, który nie przyjął żadnych sakramentów (nie był nawet ochrzczony). Ona katoliczka, ale z tych co do kościoła chodzą dwa razy do roku na Boże Narodzenie i Wielkanoc, a przykazań przestrzegają, tylko kiedy im to pasuje. Nikt nie spodziewał się jakichś większych zgrzytów na tle religii.

Wszystko było w porządku aż do czasu zaręczyn. Ona oświadczyła, że chce ślubu kościelnego. On powiedział, że skoro dla niej to takie ważne, świetnym rozwiązaniem będzie ślub jednostronny. Z grubsza w kościele ona przysięga przed Bogiem, a on tylko podpisuje papiery cywilne. I tu nastąpił foch stulecia. Bo ona chce "normalnego" ślubu i "co ludzie powiedzą". Zażądała od niego, że natychmiast ma sobie zorganizować sakramenty, a potem sobie może dalej nie wierzyć.

Po długich miesiącach prób rozmów i tłumaczeń on zerwał zaręczyny argumentując, że nie może spędzić życia z osobą która kompletnie nie szanuje jego poglądów. Ona jeszcze długo opowiadała wszystkim jak podle została porzucona.
Które z nich było bardziej piekielne oceńcie sami.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (218)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…