Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80257

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Paczkomaty InPost. W teorii super wygodna usługa. Kiedyś wygodna również w praktyce.

Zamawiam sporo rzeczy w internecie. W ciągu dnia oczywiście pracuję, nie mogę więc czekać na kuriera w domu. Zawsze więc dbam o to żeby zamawiać do Paczkomatu. Jeśli sklep nie oferuje takiej opcji - rezygnuję z zakupu. Przez pierwsze kilka lat działało to super. Wieczorem wracając z pracy wyjmowałem paczkę z Paczkomatu i wszyscy byli zadowoleni.

Wszystko zmieniło się w styczniu tego roku. Od tego czasu praktycznie wszystkie paczki zamawiane do mojego najbliższego paczkomatu (Smocza 14 w Warszawie) trafiają zamiast tego do... sklepu z artykułami dla zwierząt. Sklep otwarty jest w ciągu dnia, gdy wracam wieczorem z pracy już dawno jest zamknięty. Nie jestem więc fizycznie w stanie odebrać takiej paczki. W końcu dlatego zamawiam do Paczkomatu.

Nie miałbym nikomu za złe gdyby paczka trafiła do trochę dalszego paczkomatu albo została przetrzymana trochę dłużej aż w "moim" paczkomacie zwolni się miejsce. Jednak nikt mnie o to nie pyta. Paczka każdorazowo trafia do miejsca, z którego nie jestem w stanie jej odebrać i już.

W związku z tym za każdym razem:
1. Muszę dodzwonić się na infolinię InPost i przedstawić problem.
2. Infolinia za każdym razem zapewnia, że paczka zostanie natychmiast "przeniesiona" do paczkomatu.
3. Infolinia za każdym razem zapewnia, że dodała do mojego konta adnotację żeby nie zostawiać więcej paczek w sklepie zoologicznym.
4. Paczka mimo tego leży zawsze jeszcze 4-5 dni w sklepie. Po tym czasie trafia z powrotem do centrum dystrybucyjnego InPost. Tam leży jakiś czas, a następnie wyrusza znowu w drogę i albo trafia wreszcie do Paczkomatu, albo... z powrotem do tego samego sklepu zoologicznego, z którego została kilka dni wcześniej zabrana (poważnie!).

Moja ostatnia paczka (koperta bąbelkowa wielkości dłoni) spędziła krążąc tak między sklepem zoologicznym, a sklepem zoologicznym miesiąc (!) zanim wreszcie za którymś razem udało jej się trafić do Paczkomatu. Infolinia InPostu w tym czasie tłumaczyła mi, że nie może nic zrobić, bo nie ma żadnego wpływu na działanie warszawskiego oddziału InPostu. Administratorzy oficjalnego fanpejdżu InPost na Facebooku przez cały czas codziennie odpowiadali mi, że wysłali do warszawskiego oddziału InPostu zapytanie w mojej sprawie, ale nie otrzymali od oddziału żadnej odpowiedzi i nic w związku z tym nie mogą zrobić. Pod bezpośrednim numerem telefonu do oddziału nikt nigdy nie podnosił słuchawki. Tak - wygląda na to, że oddział InPostu to taki twór, z którym nikt w InPoście nie ma żadnego kontaktu. I wszyscy zachowują się jakby to było zupełnie normalne.

Na złożoną reklamację - w sprawie tego że od kilku miesięcy kolejne paczki nie trafiają do Paczkomatu - dostałem odpowiedź po miesiącu. InPost stwierdził w niej, że moja ostatnia paczka do mnie w końcu dotarła (również po miesiącu), więc... problem się rozwiązał i zamykają reklamację.

Ja naprawdę rozumiem to, że InPost zastrzega w swoim regulaminie, że paczka może czasem trafić do punktu odbioru, zamiast do Paczkomatu. I gdyby tak się działało czasem, w wyjątkowych sytuacjach, nie miałbym do tego żadnych zastrzeżeń. Ale InPost (przynajmniej w niektórych miejscach) zrobił sobie z tego najwyraźniej model biznesowy: opowiada w materiałach promocyjnych o zaletach usługi Paczkomaty 24/7, sprzedaje ją w ilościach wielokrotnie przewyższających to co jest w stanie zrealizować, a następnie bez ostrzeżenia podmienia ją na usługę o dużo gorszych parametrach. A to już podchodzi pod celowe wprowadzanie klientów w błąd.

Dziś miała dotrzeć do mnie kolejna paczka. Zgadnijcie gdzie trafiła.

kurierzy

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…