Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80281

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O kulcie ciała w sytuacjach dziwnych.

W poprzedniej historii opowiedziałam o MATKACH z porodówki.
W tej chcę się jednak cofnąć do chwili, w której moje dziecko z głośnym krzykiem przyszło na świat. A dokładniej co było po tym magicznym momencie.

Żeby sytuacja była całkowicie jasna, muszę się Wam przyznać, że jestem wysoką babką. Wedle wszelkich standardów, w szczególności azjatyckich, jest mnie w tej kwestii za długo. Mam 185 cm wzrostu.
Przed ciążą ważyłam 67 kg. W trakcie przytyłam zawrotne 13. Czyli na oddział trafiłam z zawrotną wagą 80 kg.
W trakcie cesarskiego cięcia mało kto się do mnie odzywał, dlatego sytuacja, która miała miejsce później zaskoczyła mnie podwójnie.

[L] - lekarz, [P] - pielęgniarka.

[L]: O. I już po wszystkim. Teraz może należałoby się za siebie wziąć? Schudnąć trochę? Tych rozstępów się pozbyć, bo to takie nieatrakcyjne. Mąż może czuć się zaniedbany, jak się pani zapuści i więcej przytyje.
Wymamrotałam w szoku "Odwal się pan!", jednak w obronie dziada stanęła pielęgniarka.
[P]: No nie obrusza się tak paniusia! Musi się teraz ogarnąć. Zadbać, schudnąć, bo mąż jej drugiego dziecka zrobić nie będzie chciał!

Zatkało mnie. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, położna wcisnęła mi w ręce moje dziecko, więc chwilowo odpuściłam. Skargę jednak nabazgrałam jeszcze tego samego wieczoru.

W 5 tygodni po porodzie ważyłam mniej niż przed ciążą, bez diety i innych cudów.
A co do rozstępów, to mam całe dwa. Teraz już prawie niewidoczne.
Żadne konsekwencje nie zostały wyciągnięte w stosunku do lekarza. Cóż. Oby karma wróciła, dziadu paskudny!

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…