Musiałem wychynąć z mej kniei i zawitać w piątek w mieście wojewódzkim, aby urzędasom wszelkiej maści dostarczyć kolejne pół tony kwitów.
Pogoda koszmarna, leje, wieje, huczy.
Jadę sobie zwykłą, jednopasmową ulicą. Zakręt i ostry spadek.
Z przeciwnej strony auta omijają coś na jezdni, wjeżdżąjąc na mój pas ruchu, trąbiąc i migając długimi.
Zbliżywszy się, dostrzegłem, iż owa przeszkoda, to nie "coś", a "ktoś" - kompletnie pijany menel, siedzący na środku pasa, nie wiedzący o Bożym świecie i rzeczywistości.
Zatrzymałem się i wraz z innym kierowcą, wzięliśmy opoja pod pachy i odholowaliśmy na chodnik.
I teraz clou - na chodniku stało sobie pod parasolami kilka osób i z zaciekawieniem obserwowało, co się wydarzy - czy ktoś tego lumpa w szarówce i ulewie rozjedzie, czy może sam się ocknie.
Ludzie potrafią zachowywać się jak ścierwa...
Pogoda koszmarna, leje, wieje, huczy.
Jadę sobie zwykłą, jednopasmową ulicą. Zakręt i ostry spadek.
Z przeciwnej strony auta omijają coś na jezdni, wjeżdżąjąc na mój pas ruchu, trąbiąc i migając długimi.
Zbliżywszy się, dostrzegłem, iż owa przeszkoda, to nie "coś", a "ktoś" - kompletnie pijany menel, siedzący na środku pasa, nie wiedzący o Bożym świecie i rzeczywistości.
Zatrzymałem się i wraz z innym kierowcą, wzięliśmy opoja pod pachy i odholowaliśmy na chodnik.
I teraz clou - na chodniku stało sobie pod parasolami kilka osób i z zaciekawieniem obserwowało, co się wydarzy - czy ktoś tego lumpa w szarówce i ulewie rozjedzie, czy może sam się ocknie.
Ludzie potrafią zachowywać się jak ścierwa...
ulica
Ocena:
133
(157)
Komentarze