Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#80718

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tato miał poważny wypadek samochodowy na A4. W drodze powrotnej z pracy do domu; kierował mój chrzestny. Dla ciekawskich: http://m.bild.de/regional/dresden/massenkarambolage/sechs-schwerverletzte-bei-massencrash-in-hagelsturm-53701372.bildMobile.html

Wjechało w nich kilka aut, tato ma złamane cztery żebra, jedno miał wbite w płuco, odmę płucną, pękniętą śledzionę, wszystkie kości w prawej ręce połamały się (teraz ma tytanowe wstawki).

Przewieźli go do szpitala w Goerlitz. Rzekomo jeden z najlepszych.
Wyobraźcie sobie sytuację, że dowiadujecie się przez telefon, że wasz ojciec ma wypadek. I nic więcej (mama dzwoniła, rozhisteryzowana). Dzwonię do szpitala. NIKT nie mówi po angielsku, nie mogą mi udzielić żadnych informacji mimo, że podałam pesel swój i taty. "Mówię" po niemiecku, posługując się najprostszymi zwrotami z translatora. Pan po drugiej stronie słuchawki mówi, że tato jest w stanie ciężkim ale stabilnym. Rozłącza się.
Tej samej nocy jedziemy do szpitala (ok.270km w jedną stronę). Nie chcą udzielić informacji mojej mamie, bo nie jest jego żoną. (Są ponad 20 lat razem, ale nie mają ślubu). Oczekiwanie na lekarza, który był Polakiem- ponad 2 godziny. Nie wiem jak to wszystko działa pod względem prawnym (w tym czasie mój mózg i logiczne myślenie mnie opuściły, dodatkowo bałam się o mamę, która ma problemy z sercem). Ogólnie dopiero po dwóch dniach pozwolono nam się zobaczyć z tatą i dowiedzieć się co i jak. A ile nerwów zszargałam to moje.

szpital wypadki

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (40)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…