Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80760

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A propos historii o Heniu "Przydasię"...

Moja matka. Skąpa jako tako nie jest, ale występuje u niej coś co można nazwać chorobliwą oszczędnością. Dotyczy to głównie produktów spożywczych.

Terminy ważności? Na co to komu. Coś spleśniało? Pleśń odkroić, reszta się nada... Koszmar - cichaczem wywala się często niektóre rzeczy, które leżą od nie wiadomo kiedy...

Czasami jednak matka potrafi przebić samą siebie.
Mamy w piwnicy DUŻĄ zamrażarkę. Zdarza się, że żeby coś konkretnego wydłubać, trzeba coś innego wyjąć - i tak się kiedyś przydarzyło z paczką surowego schabu - taki kawał pakowany próżniowo. Sęk w tym, że schab sturlał się w kąt i został zapomniany...

Paczuszka byłą szczelna, więc nie było czuć, że coś się rozkłada. Gdy schabik został odnaleziony był ni mniej, ni więcej - czarny.

Prawidłową reakcją, byłoby tu wywalenie tego, bez odpakowania. Ale nie. Schabiku szkoda. Może trochę zepsuty, ale dla psów się nada! Matka odpakowała, odkroiła co czarniejsze fragmenty, a resztę ugotowała... Smród w domu panował przez dwa tygodnie. Przez pierwsze kilka dni do swojego pokoju wchodziłam na wdechu, bo inaczej groziło to pawiem - a wąchałam już niejedną obrzydliwą rzecz.

Koniec końców psy smacznego papu z kilkutygodniową padliną nie dostały. Cichaczem - jak zwykle, zostało wszyściutko wylane do szamba.

Bo szkoda mięska... TFU!

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (179)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…