Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#80810

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja siostra prowadzi firmę. W firmie pracuje chłopak, który generalnie zajmuje się projektami zatem nie musi siedzieć na miejscu, może pracować z domu bądź dowolnego miejsca na świecie. Rozliczany jest z wykonanego projektu, więc może sobie pracować i przebywać gdzie chce byle projekt był oddany na czas. Chłopak z tego korzysta i zatrudnił się na stałe w niemieckiej firmie mającej filię we Wrocławiu. Zdarzyło się, że był potrzebny w siedzibie głównej w Niemczech, wyjazd miał trwać maksymalnie 3 dni. Jednak jak to czasem bywa okazało się, że będzie potrzebny na dłużej. Zakwaterowany został w hotelu jakiś kilometr od miejsca pracy, więc wracał z niej zazwyczaj piechotą. Tak się akurat złożyło, że na obrzeżach miejscowości, w której przebywa jest obóz dla uchodźców. Wracał sobie więc pewnego późnego wieczoru do hotelu kiedy zaczepiła go grupka ciemnoskórych jegomości. Coś do niego krzyczeli w swoim języku, chłopak nie bardzo rozumiał, usiłował się ulotnić jednak panowie nie dawali za wygraną i zaczęli go szarpać. Chłopak próbował się bronić i odepchnął jednego z napastników. Nagle pojawił się patrol niemieckiej policji. Jeden z policjantów zaczął wypytywać chłopaka co się dzieje, a ten zgodnie z prawdą powiedział, że został napadnięty przez owych agresywnych panów i zupełnie nie wie o co im chodzi, gdyż ich nie rozumie. Zrozumienia nie znalazł również u policjantów gdyż otrzymał upomnienie o zakłócanie porządku publicznego, a w tym czasie panowie agresorzy zostali puszczeni wolno.

Następnego dnia w pracy chłopak zapytał kolegów dlaczego został tak potraktowany. Usłyszał, że policja w tym mieście nie jest dla mieszkańców i nie ich ma chronić, tylko uchodźców. Generalnie ze spokojnego niegdyś miasteczka zrobił się istny sajgon, gdyż jeszcze nie tak dawno mieszkańcy nie musieli zamykać domów czy mieszkań, wszyscy wszystkich znali, wszyscy czuli się bezpiecznie. Teraz dzieci są wożone samochodami do szkoły, nikt nie odważy się wysłać dziecka nawet autobusem, nie mówiąc już o pieszej wędrówce. Wszyscy są również świadomi tego, że na władze miasta nie mają co liczyć, zwyczajnie każdy się pilnuje i niepotrzebnie nie włóczy po mieście. Chłopaka natomiast do końca pobytu taksówka zamówiona przez firmę przywoziła do pracy i z pracy odwoziła do hotelu.

Chłopak zapytał również swoich niemieckich współpracowników dlaczego zatem każdy z nich głosował na panią Merkel, skoro to dzięki niej we własnym mieście czują się jak intruzi. W odpowiedzi usłyszał, że skoro narobiła bajzlu teraz ma go posprzątać. Czy tylko mnie się wydaje, że z tych "porządków" z takim podejściem władz nic nie będzie?

Edit: dla zainteresowanych miasteczko, w którym to miało miejsce to Wengen (nie mylić ze szwajcarskim Wengen)

uchodźcy Niemcy policja

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (118)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…