Idę z moim psiakiem na spacer. Widzę jak na placyk przede mną wjeżdża samochód, otwierają się tylne drzwi i wypada z nich psiak. Samochód zawraca i odjeżdża. Piesek biegnie za pojazdem, a ten się oddala...
Ki diabeł?! Udało mi się zapamiętać numery rejestracyjne i zauważyłem, że kierowcą była kobieta. Zadzwoniłem na policję i zgłosiłem podejrzenie porzucenia zwierzaka.
Na drugi dzień rozmawiam z sąsiadkami i m.in. wspomniałem o tym zdarzeniu. I co się okazało? To pani prawnik z niedalekiego osiedla domków jednorodzinnych - w ten sposób... wyprowadza psa na spacer. Podobno piesek jest czasem agresywny i pani dostała już kilka mandatów, ale stwierdziła "stać mnie na to".
Któregoś kolejnego dnia widząc mnie na chodniku ostentacyjnie i patrząc prosto na mnie zatrzymała się i wypuściła psiaka "na spacer" - możliwe, że policja ją odwiedziła i skojarzyła to ze mną.
Kilka dni temu idę chodnikiem przy ulicy dwukierunkowej - pasy oddzielone podwójną ciągłą. Zza zakrętu wyjeżdża znany mi już samochód, trochę z tyłu idzie sobie piesek. Ok, tym razem nie musi biec. Tyle tylko, że pani ma gdzieś innych kierowców i jedzie sobie z prędkością 5 na godzinę. Jadący za nią albo muszą dostosować prędkość, albo złamać przepisy i by ją wyprzedzić - przekroczyć ciągłą. Wszyscy przekraczali...
Ki diabeł?! Udało mi się zapamiętać numery rejestracyjne i zauważyłem, że kierowcą była kobieta. Zadzwoniłem na policję i zgłosiłem podejrzenie porzucenia zwierzaka.
Na drugi dzień rozmawiam z sąsiadkami i m.in. wspomniałem o tym zdarzeniu. I co się okazało? To pani prawnik z niedalekiego osiedla domków jednorodzinnych - w ten sposób... wyprowadza psa na spacer. Podobno piesek jest czasem agresywny i pani dostała już kilka mandatów, ale stwierdziła "stać mnie na to".
Któregoś kolejnego dnia widząc mnie na chodniku ostentacyjnie i patrząc prosto na mnie zatrzymała się i wypuściła psiaka "na spacer" - możliwe, że policja ją odwiedziła i skojarzyła to ze mną.
Kilka dni temu idę chodnikiem przy ulicy dwukierunkowej - pasy oddzielone podwójną ciągłą. Zza zakrętu wyjeżdża znany mi już samochód, trochę z tyłu idzie sobie piesek. Ok, tym razem nie musi biec. Tyle tylko, że pani ma gdzieś innych kierowców i jedzie sobie z prędkością 5 na godzinę. Jadący za nią albo muszą dostosować prędkość, albo złamać przepisy i by ją wyprzedzić - przekroczyć ciągłą. Wszyscy przekraczali...
pies spacer samochód ulica
Ocena:
92
(112)
Komentarze