Niedługo wyjeżdżam na święta do domu rodzinnego i tak mi się przypomniała historia z zeszłego roku.
Mieszkam ze współlokatorką. W zeszłym roku w tym okresie obie tylko studiowałyśmy - nie pracowałyśmy, więc do domów jechałyśmy na ponad dwa tygodnie.
Ja wyjechałam dzień przed nią i wróciłam dzień przed. Gdy weszłam do mieszkania, uderzył mnie potworny smród. Czułam już coś na klatce, ale nie sądziłam, że to od nas. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. W multicookerze (taki zamykany, elektryczny garnek) znalazłam ponad dwutygodniowe spaghetti mojej współlokatorki, które musiała zrobić tego dnia, którego wyjechałam. Było oczywiście z mięsem, dodatkowo na grzejnikach nie ma podzielników, więc grzeją cały czas na maksa i nie da się tego zmniejszyć. Smród był, jakby coś nam zdechło w mieszkaniu.
Wyszłam stamtąd jeszcze szybciej niż weszłam i pojechałam na noc do kuzynki, która mieszka niedaleko, a współlokatorce napisałam, że jednak wracam dzień później.
Może i byłam trochę piekielna, że nie sprzątnęłam tego, tylko pozwoliłam, żeby dalej gniło, ale kurde, to nawet nie było moje. I jak można zapomnieć o czymś takim, żeby zjeść coś lub chociaż wyrzucić do kosza?
Jestem ciekawa jej reakcji, gdy weszła do mieszkania.
Nie mówię, oczywiście, że ja jestem święta i mam zawsze idealny porządek, ale coś takiego?
Wróciłam od kuzynki następnego dnia, po południu, współlokatorka też była w mieszkaniu i już sprzątnęła. Oczywiście nadal śmierdziało. Zapytałam jej, co to za smród, powiedziała prawdę, a ja już nie ciągnęłam tematu dalej.
Mieszkam ze współlokatorką. W zeszłym roku w tym okresie obie tylko studiowałyśmy - nie pracowałyśmy, więc do domów jechałyśmy na ponad dwa tygodnie.
Ja wyjechałam dzień przed nią i wróciłam dzień przed. Gdy weszłam do mieszkania, uderzył mnie potworny smród. Czułam już coś na klatce, ale nie sądziłam, że to od nas. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. W multicookerze (taki zamykany, elektryczny garnek) znalazłam ponad dwutygodniowe spaghetti mojej współlokatorki, które musiała zrobić tego dnia, którego wyjechałam. Było oczywiście z mięsem, dodatkowo na grzejnikach nie ma podzielników, więc grzeją cały czas na maksa i nie da się tego zmniejszyć. Smród był, jakby coś nam zdechło w mieszkaniu.
Wyszłam stamtąd jeszcze szybciej niż weszłam i pojechałam na noc do kuzynki, która mieszka niedaleko, a współlokatorce napisałam, że jednak wracam dzień później.
Może i byłam trochę piekielna, że nie sprzątnęłam tego, tylko pozwoliłam, żeby dalej gniło, ale kurde, to nawet nie było moje. I jak można zapomnieć o czymś takim, żeby zjeść coś lub chociaż wyrzucić do kosza?
Jestem ciekawa jej reakcji, gdy weszła do mieszkania.
Nie mówię, oczywiście, że ja jestem święta i mam zawsze idealny porządek, ale coś takiego?
Wróciłam od kuzynki następnego dnia, po południu, współlokatorka też była w mieszkaniu i już sprzątnęła. Oczywiście nadal śmierdziało. Zapytałam jej, co to za smród, powiedziała prawdę, a ja już nie ciągnęłam tematu dalej.
Współlokatorzy
Ocena:
77
(129)
Komentarze