Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81028

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tydzień temu, będąc w pracy, bardzo źle się czułam, niestety już drugi dzień z rzędu. Objawy typowo "grypopodobne" - ból wszystkich mięśni, dreszcze, ból głowy, katar, stan podgorączkowy.

Po zakończonej zmianie, o godzinie 22, postanowiłam iść na dyżur nocny, bo nie wyobrażałam sobie iść w takim stanie następnego dnia do pracy.

Pan doktor, najpierw ignorując moją obecność, poszedł na 20 minut do pielęgniarek na ploteczki (drzwi były uchylone, wszystko było słychać). Potem przyszedł do mnie i zapytał, co się dzieje. W trakcie moich opowieści i pokazywania, gdzie najbardziej boli, nawet na mnie nie patrzył. Badanie? Badanie polegało na zmierzeniu mi temperatury. Stan podgorączkowy to nie choroba, zwłaszcza u kobiety. L4? Pani, mi się druki skończyły, nie wypiszę i koniec. Na mój wyraźny protest, że naprawdę źle się czuję, pan stwierdził, że mam iść do domu i przepisał mi... kropelki do nosa. Będąc w zbyt złym stanie, żeby się kłócić, dałam spokój.

Następnego dnia lekarz rodzinny zgodził się przyjąć mnie między pacjentami po tym, jak przez całą noc miałam gorączkę.
Okazało się, że mam anginę. Antybiotyk i zakaz wychodzenia z domu przez minimum półtora tygodnia.

Mam dane lekarza z dyżuru, rozważam napisanie skargi.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (121)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…