Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81155

przez ~CallMeKura ·
| Do ulubionych
Pracuje w salonie jubilerskim. Klienci są różni, jedni mają widzę na temat stopów złota, inni nie, ale dopytują. Są też tacy, którzy wiedzy nie mają, ale udają że jest inaczej. O tych trzecich będzie mowa.

Do salonu wchodzi kobieta 50+. Chce sprzedać złoto na złom, a pieniądze które dostanie chce zainwestować w 4 pary kolczyków dla swoich sióstr. Wszystko poszło gładko, choć pani podczas badania wyrobów co jakiś czas zaznacza, że ona się zna i żebym jej nie próbowała oszukać. Nie odezwałam się, zrobiłam co moje, pieniążki na stół, klientka zaczyna wybierać. Oczywiście wybrzydza okropnie - to za małe, to za duże, to za średnie - no ale ma prawo, w końcu wydaje kupę pieniędzy. Wzory wybrane, pozostaje tylko zapakować, jednak upewniam się czy klientka wie, że jedna para jest w próbie 8ct?(chodzi o niższą zawartość złota w stopie, zdarza się że takie złoto ciemnieje). Ona się zna, ona wie, co mi tu pani będzie.... OK. Zapłaciła, poszła.

Minęło 4 miesiące, Pani nie przychodzi, tylko wręcz wpada do salonu, a zamiast "dzień dobry" słyszę "złodzieje, oszukaliście mnie" i cała tyrada o tym jaki nasz salon jest zły. Czekam aż kobieta się wykrzyczy i pytam w czym rzecz. Ano jedne kolczyki pociemniały, jej jest wstyd bo siostra myśli, że kupiła byle co, jak tak można i w ogóle ona chce oddać. Tłumaczę, że kolczyków nie przyjmę, ponieważ ona wiedziała co kupuje, a po drugie jest to rzecz, którą się nosi w ciele, więc aspekt higieniczny. Ją to nie obchodzi, ona ma prawo. Tłumaczę, że nie da się, ale jak grochem o ścianę. Po godzinie poddałam się, wychodzę na zaplecze, dzwonię do szefowej, mówię w czym rzecz. Ustalamy, że mam zrobić zwrot, a kolczyki wrzucić do sejfu, ona pomyśli co dalej.

Okey, wychodzę do klientki i mówię, że szefowa wyraziła zgodę, więc poproszę paragon i działamy. Nic z tego. ONA NIE MA PARAGONU, ale ŻĄDA zwrotu gotówki. Nie da się - bez paragonu choćbym chciała, to nic nie zrobię. Zostałam zwyzywana do 3 pokolenia wstecz. W końcu zbulwersowana kobieta siada na środku salonu, na podłodze, i stwierdza że ona nie wyjdzie dopóki nie dostanie pieniędzy. Siedziała 3h. Potem wezwałam policję, bo nie uśmiechało mi się siedzieć z nią całą noc...

No cóż, szef się uśmiał oglądając nagranie z kamer. Podobnie menadżer. Tylko mi nie było do śmiechu, bo to ja się musiałam z kobietą przekrzykiwać i słuchać obelg w sumie przez jakieś 4h...

Sklepy obsługa klienta

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (146)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…