Obawiam się, że piekielność moich rodziców nie zna granic.
Zacznijmy od tego, że moi rodzice rozwiedli się półtora roku temu. Dla mnie to nie kłopot, ważne, by obydwoje byli zadowoleni, a mnie do tego nie mieszali.
No właśnie. A to robią. Za każdym razem.
Po rozwodzie ojciec został z domem i jednym samochodem, a matka ze wszystkimi swoimi przedsiębiorstwami i drugim samochodem. Tu muszę dodać, że dom przez większość czasu stoi pusty, ponieważ ojciec - tuż po wywalczeniu praw do domu - przeprowadził się do miasta wojewódzkiego. Ponieważ dom nie trafił się jej przy podziale majątku, po zmianie zamków nie dostała klucza, ja z kolei tak - w końcu jestem synem. Nie potrzebowałem go, ale stwierdziłem, że może się jeszcze kiedyś przydać. Ten oto klucz jednak trafił z mojej kieszeni na łono jej nowego mieszkania, ponieważ "musiała odebrać swoje rzeczy". Fakt - niemała część jej dobytku materialnego została w domu. Poza tym to w końcu matka.
Ojciec jednak często zadawał mi pytania dot. domu i obecności matki w wyżej wymienionym. Niedawno przypadkiem wypadło mi z ust wspomnienie o udostępnieniu klucza. Cóż by rzec - wkurzył się, i obwinił mnie o całą sytuację. Może słusznie, choć chciałem tylko pomóc matce, która w sumie nigdy mnie nie skrzywdziła. Kilka dni później, tj. wczoraj, spakował jej rzeczy do kilkunastu wielkich worów i zawiózł do siedziby jej przedsiębiorstw.
Pół godziny temu dostałem SMS'a od wściekłej matki, że to moja wina, a ojciec zmienił zamek w drzwiach. Być może, jednak od początku mówiłem obydwojgu, że nie chciałem mieć z tą wojną nic wspólnego. Zamiast załatwić to ze sobą jak ludzie, jedno z drugim wysyła mnie na przeszpiegi przeciw sobie, a jak dojdzie co do czego, całą winę zganiają na mnie. Ani jedno, ani drugie nie mają sobie nic do zarzucenia.
Koniec końców jest taki, że zarówno wg ojca jak i wg matki wszystkiemu winny, wraz z rozwodem, jestem ja.
Fajnie.
Zacznijmy od tego, że moi rodzice rozwiedli się półtora roku temu. Dla mnie to nie kłopot, ważne, by obydwoje byli zadowoleni, a mnie do tego nie mieszali.
No właśnie. A to robią. Za każdym razem.
Po rozwodzie ojciec został z domem i jednym samochodem, a matka ze wszystkimi swoimi przedsiębiorstwami i drugim samochodem. Tu muszę dodać, że dom przez większość czasu stoi pusty, ponieważ ojciec - tuż po wywalczeniu praw do domu - przeprowadził się do miasta wojewódzkiego. Ponieważ dom nie trafił się jej przy podziale majątku, po zmianie zamków nie dostała klucza, ja z kolei tak - w końcu jestem synem. Nie potrzebowałem go, ale stwierdziłem, że może się jeszcze kiedyś przydać. Ten oto klucz jednak trafił z mojej kieszeni na łono jej nowego mieszkania, ponieważ "musiała odebrać swoje rzeczy". Fakt - niemała część jej dobytku materialnego została w domu. Poza tym to w końcu matka.
Ojciec jednak często zadawał mi pytania dot. domu i obecności matki w wyżej wymienionym. Niedawno przypadkiem wypadło mi z ust wspomnienie o udostępnieniu klucza. Cóż by rzec - wkurzył się, i obwinił mnie o całą sytuację. Może słusznie, choć chciałem tylko pomóc matce, która w sumie nigdy mnie nie skrzywdziła. Kilka dni później, tj. wczoraj, spakował jej rzeczy do kilkunastu wielkich worów i zawiózł do siedziby jej przedsiębiorstw.
Pół godziny temu dostałem SMS'a od wściekłej matki, że to moja wina, a ojciec zmienił zamek w drzwiach. Być może, jednak od początku mówiłem obydwojgu, że nie chciałem mieć z tą wojną nic wspólnego. Zamiast załatwić to ze sobą jak ludzie, jedno z drugim wysyła mnie na przeszpiegi przeciw sobie, a jak dojdzie co do czego, całą winę zganiają na mnie. Ani jedno, ani drugie nie mają sobie nic do zarzucenia.
Koniec końców jest taki, że zarówno wg ojca jak i wg matki wszystkiemu winny, wraz z rozwodem, jestem ja.
Fajnie.
rodzice
Ocena:
163
(201)
Komentarze