Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#81197

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Będzie o piekielnym lekarzu z miejskiej stacji pogotowia ratunkowego. Chociaż..słowo lekarz to za dużo jak na takiego chama. Już prędzej pasowałoby określenie "jeb.. konował".

Ojciec mi się popsuł. Dwie godziny temu matka wyciągnęła mnie z łóżka lamentując,że ojciec uskarża się na bóle w okolicy serca - żartów w takiej sytuacji nie ma, z uwagi na nadciśnienie tętnicze tatki.

Poszłam ocenić sytuację - głowa rodu próbowała trzymać fason i stanowczo zakazywała wzywania karetki - prosząc za to "zawieź mnie do lekarza na ulicę X".

Odziałam się natentychmiast, pomogłam też doprowadzić papę do stanu kultury i należytego wyglądu, sprowadziłam go ostrożnie do auta i ruszyliśmy.

Po dotarciu na miejsce kazano nam chwilę zaczekać.

Po bodajże pięciu minutach pojawił się pożal boże "lekarz" i burkliwie zaprosił nas do gabinetu warcząc pod nosem,że o tej godzinie się śpi a nie zawraca lekarskie cztery litery.

Zapytany przeze mnie czy mu przeszkodziliśmy w spaniu i poinformowany, że swoje fustracje ma wyładowywać gdzie indziej prychnął, jakim prawem komentuję jego wypowiedzi.

Z wielką łaską zbadał tatę, dał mu jakąś tabletkę pod język i wystawił skierowanie do szpitala.

Ojciec musi pozostać całą noc na obserwacji a cholera wie co będzie dalej.
Komu można zgłosić takie zachowania?

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…