Urodziny dla dzieci na kręgielni. Super sprawa, co? Niestety, nie dla wszystkich.
Poszliśmy z kobietą pograć. Przez pierwsze 5 minut było fajnie, po czym na torze obok zaczęły się urodziny. Dwoje opiekunów (chyba rodzice) i około ośmioro małp. Przepraszam, dzieci oczywiście, ale ich zachowanie sugerowało co innego.
Na początku niesamowite doznania słuchowe. Nie wiem, czy dzieci nie potrafią mówić? Potrafią tylko krzyczeć i piszczeć? Jazgot był niesamowity, wręcz paraliżujący. Ekipa budowlana z młotami pneumatycznymi i wiertarkami udarowymi nie narobiłaby takiego hałasu jak te bachory. Oczywiście opiekunowie nie pomyśleli, żeby je uciszyć. Rodzice też widocznie nie wpoili im zasad kultury i zachowania w miejscach publicznych. Potem jednak było znacznie gorzej...
Otóż "dzieci" zaczęły "grać".
Torów było 7, "dzieci" "grały" na jednym, ale były wszędzie. Biegały, skakały, szalały i nadal wrzeszczały niczym wspomniane na początku małpy. Biorę zamach przed rzutem, a tu sru - przebiega gówniak przede mną, znaczy między mną a torem. Biegały też po samych torach i zabierały bez pytania kule innym graczom, z innych torów. Opiekunowie i obsługa kręgielni nadal zero reakcji.
Największą piekielnością jest to, że przez te niewychowane małpiszony i niepoczuwających się do jakiegokolwiek zapanowania nad tym zwierzyńcem dorosłych, ja, moja kobieta i kilkoro innych osób miało męczarnię i katusze zamiast miłej zabawy. Piekielne jest też to, że rodzice nie nauczyli swoich "pociech" jak należy się zachowywać, też byłem dzieckiem i nie przypominam sobie bym ja lub ktokolwiek z moich rówieśników tak się zachowywał.
Mała rada dla was, a nauczka dla nas - jak idziecie na kręgle to zapytajcie, czy przypadkiem tego dnia i o tej godzinie nie ma tam przypadkiem urodzin dla dzieci.
Poszliśmy z kobietą pograć. Przez pierwsze 5 minut było fajnie, po czym na torze obok zaczęły się urodziny. Dwoje opiekunów (chyba rodzice) i około ośmioro małp. Przepraszam, dzieci oczywiście, ale ich zachowanie sugerowało co innego.
Na początku niesamowite doznania słuchowe. Nie wiem, czy dzieci nie potrafią mówić? Potrafią tylko krzyczeć i piszczeć? Jazgot był niesamowity, wręcz paraliżujący. Ekipa budowlana z młotami pneumatycznymi i wiertarkami udarowymi nie narobiłaby takiego hałasu jak te bachory. Oczywiście opiekunowie nie pomyśleli, żeby je uciszyć. Rodzice też widocznie nie wpoili im zasad kultury i zachowania w miejscach publicznych. Potem jednak było znacznie gorzej...
Otóż "dzieci" zaczęły "grać".
Torów było 7, "dzieci" "grały" na jednym, ale były wszędzie. Biegały, skakały, szalały i nadal wrzeszczały niczym wspomniane na początku małpy. Biorę zamach przed rzutem, a tu sru - przebiega gówniak przede mną, znaczy między mną a torem. Biegały też po samych torach i zabierały bez pytania kule innym graczom, z innych torów. Opiekunowie i obsługa kręgielni nadal zero reakcji.
Największą piekielnością jest to, że przez te niewychowane małpiszony i niepoczuwających się do jakiegokolwiek zapanowania nad tym zwierzyńcem dorosłych, ja, moja kobieta i kilkoro innych osób miało męczarnię i katusze zamiast miłej zabawy. Piekielne jest też to, że rodzice nie nauczyli swoich "pociech" jak należy się zachowywać, też byłem dzieckiem i nie przypominam sobie bym ja lub ktokolwiek z moich rówieśników tak się zachowywał.
Mała rada dla was, a nauczka dla nas - jak idziecie na kręgle to zapytajcie, czy przypadkiem tego dnia i o tej godzinie nie ma tam przypadkiem urodzin dla dzieci.
dzieci
Ocena:
185
(249)
Komentarze