Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81393

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z czasów liceum. Czyli dawno temu, ale przypomniała mi się ostatnio, na fali wspomnień związanych ze znajomymi.

Z wiarą nigdy nie było mi po drodze - szukałem czegoś dla siebie, ale zawsze było to daleko od Kościoła Rzymskokatolickiego. Po prostu nie potrzebowałem tego w moim życiu i dobrze funkcjonuje jako ateista.

W liceum miałem już dość jasno wyklarowane poglądy i korzystając z możliwości na początku roku przyniosłem zwolnienie z lekcji religii. Tutaj bez problemów, liceum niewielkie, dyrektorka naprawdę w porządku. Damska część klasy deklarowała, że na religię chce chodzić, reszcie to zwisało, ja jednoznacznie podziękowałem za ten typ zajęć, sam ksiądz też nie miał z tym problemów. Sytuacja wydawała się idealna.

Plan ułożony, religia w czwartek na pierwszej lekcji. Słowem - podręcznikowo. Ci co zobowiązali się chodzić mogą spokojnie przyjść, ja nie muszę siedzieć jak kołek i tracić czasu. Sielanka trwała niestety tylko pierwszy miesiąc.

Dlaczego? Damska część klasy olała ten przedmiot i przychodziła dopiero na drugą godzinę. Dyrektorka żeby coś z tym zrobić przełożyła zamieniła zajęcia tak, że pierwszy był angielski, a dopiero po nim - religia.

Jedynym plusem tej sytuacji było to, że miałem chwilę spokojnie ogarnąć materiał na resztę zajęć. Choć wolałbym to zrobić na spokojnie w domu.

Liceum

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 70 (120)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…