Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81410

przez ~Skarpetkaaa ·
| Do ulubionych
Na fali historii o WF-ie opowiem swoją.
Na początku muszę opowiedzieć coś o sobie i o swoich problemach ze sportem, ruchem itp.

Po pierwsze, coś jest nie tak z moją koordynacją ruchową. Nie wiem czemu, zawsze tak było. Mam duże problemy z "dostosowaniem" się do innych, np. podczas wspólnych tańców czy ćwiczeń. Nawet teraz, w dorosłym życiu, się to objawia w różnych momentach. Np. idę sobie na koncert, na jakiejś piosence wszyscy podnoszą ręce do góry i machają w lewo, w prawo, w lewo... A ja nie nadążam, i gdy wszyscy już mają ręce po prawej, to ja jeszcze po lewej i na odwrót.

Po drugie, nigdy nie byłam za bardzo wygimnastykowana, rozciągnięta itp. itd. Jako dziecko/nastolatka byłam dosyć ruchliwa, miałam dobrą kondycję np. do biegania czy jazdy na rowerze, nie miałam nadwagi. Ale zawsze byłam... mało gibka, po prostu. Nie radziłam sobie z ćwiczeniami typu "dotknij palcami stóp, nie zginając kolan".

Po trzecie, zawsze byłam też słaba. Miałam zupełnie niewyćwiczone ramiona, nie umiałam mocno rzucić piłką, nie radziłam sobie w ćwiczeniach typu podciąganie się na drążku.

Po czwarte, z różnych powodów, których wypisywać nie będę (to materiał na osobną, długą historię) byłam nielubiana. Przez 12 lat, 4 różne szkoły (zmieniałam podstawówkę) byłam czarną owcą, która w najlepszym przypadku była przez większość ludzi ignorowana, a w najgorszym wyśmiewana, cokolwiek by nie zrobiła. Nawet gdy już ktoś mnie lubił, na tyle, by ze mną gadać, to nie na tyle, żeby się za mną "wstawiać" i bronić mnie przed innymi.

Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, WF dla mnie to był absolutny koszmar. Nauczyciele (a przewinęło mi się ich w sumie sześciu różnych) w ogóle nie brali pod uwagę predyspozycji uczniów do danych dyscyplin. Nie ze wszystkiego byłam słaba, bo np. miałam bardzo dobre oceny z różnego rodzaju biegów, a także z niektórych, bardziej indywidualnych ćwiczeń z piłką (np. wspomniane zaliczenie na zrobienie dwutaktu), umiałam dobrze jeździć na łyżwach (w liceum czasem chodziliśmy na lodowisko). Ale z wieloma rzeczami bardzo sobie nie radziłam. ŻADEN nauczyciel nie próbował mi pomóc, zachęcić jakoś do tego, bym w domu ćwiczyła dane partie, żeby potem lepiej radzić sobie na lekcjach. ŻADEN nie próbował mi pomóc, pokazać jak poprawnie wykonać ćwiczenie, poprawić, gdy coś robiłam nie tak - nie umiesz? Dwója (na szczęście za samo próbowanie były dwóje, jedynki dostawali tylko ci, którzy w ogóle nie podchodzili do zaliczeń).

Wspomniane w poprzedniej historii gry zespołowe to był koszmar. Jeszcze jako-tako radziłam sobie z siatkówką (chociaż też w ogóle nie wychodziła mi zagrywka), ale koszykówka, piłka nożna, ręczna czy hokej to była tragedia. Nie miałam szans poprawić się w tych sportach, bo - jak wspominałam - większość ludzi mnie nie lubiła i celowo do mnie nie podawała. A jak już ktoś do mnie podał, albo sama przejęłam piłkę, i coś mi nie wyszło to byłam strasznie gnojona. To sprawiało, że brakowało mi pewności siebie i szło mi coraz gorzej, ze stresu. Lubiłam, gdy mieliśmy czasem zajęcia z ping-ponga albo tenisa - tam, nawet gdy popełniłam błąd, to liczył się on tylko na moje konto i nikt nie miał do mnie pretensji.

Rozgrzewki... w gimnazjum i liceum rozgrzewki prowadzili uczniowie, głównie ci, którzy się sami zgłosili, ale każdy w semestrze miał mieć co najmniej jedną ocenę z prowadzenia rozgrzewki, więc i mnie to nie ominęło. To też była tragedia. Gdy tylko musiałam poprowadzić rozgrzewkę to natychmiast zapominałam jakie są ćwiczenia, oprócz skłonów i pajacyków. Nigdy nie byłam typem "lidera" i sama myśl o tym, że mam wybierać jakie ćwiczenia robić, niezwykle mnie stresowała, a fakt bycia nielubianą - nie pomagał.

W komentarzach pod tamtą historią parę osób napisało, że WF to przedmiot jak każdy inny i jeśli człowiek sobie z nim nie radzi, to powinien ćwiczyć w domu. Problem był jednak taki, że WF skutecznie zniechęcał mnie do ćwiczeń, sportu itp. W wolnym czasie czasem jeździłam na rowerze czy rolkach, bo to lubiłam i nie traktowałam jako sportu, tylko hobby. Ale robienie jakichkolwiek innych ćwiczeń, np. po to, żeby poprawić swoją siłę fizyczną? Nie, nie, nie, wszystko tylko nie ćwiczenia, kojarzące się z WF-em! Nienawidziłam tego przedmiotu najbardziej ze wszystkich.

Jakaś forma przymuszenia uczniów do ruchu w szkole jest całkiem dobrym pomysłem, bo ruch jest potrzebny. Ale nauczyciele powinni bardziej indywidualnie traktować predyspozycje uczniów oraz bardziej im pomagać, gdy sobie nie radzą.

Aha, dodam jeszcze jedno. Ktoś w komentarzu napisał, że takie gry zespołowe są potrzebne, żeby nabyć umiejętności współpracy. A gdzie tam. U mnie przymuszanie do "współpracy" z innymi uczniami sprawiało tylko, że jeszcze bardziej popadałam w lęki społeczne, z których musiałam się potem leczyć. A współpracy nauczyłam się sama, w pracy, gdy miałam normalnych ludzi i gdy do tej współpracy nikt mnie nie zmuszał, a sama uznawałam ją za korzystniejszą niż robienie czegoś samej.

Szkoła WF

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…