Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81437

przez ~DrKaboom ·
| Do ulubionych
Czytałem już kilka historii o problemach z egzekwowaniem praw jakie przysługują Zasłużonym Honorowym Dawcom Krwi, więc dodam i swoją.

Niestety dotknęła mnie choroba cywilizacyjna nazwana: zespołem cieśni nadgarstka (w obu rękach), więc udałem się do lekarza pierwszego kontaktu, ten wystawił bezproblemowo skierowanie, a nawet i 2 (do neurologa i neurochirurga - gdzie będzie krótsza kolejka).

I tu zaczynają się schody, ale nie jest jeszcze bardzo źle. Otóż do neurologa pomimo uprawnień, czas oczekiwania miesiąc (dla niewtajemniczonych maksymalnie powinienem czekać 7 dni), ale (o dzięki ci stwórco) w przyszpitalnej poradni neurochirurgicznej usłyszałem, że przyjmą od ręki (co się rzadko zdarza).
Pan doktor młody i miły wykonał szybki test i potwierdził podejrzenia lecz żeby sprawdzić czy jestem na etapie, że trzeba "ciąć" dał mi skierowanie na badanie EMG.

Z karteczką raźno udałem się pod gabinet gdzie rejestrują do tego badania, a tu psikus, bowiem są wyznaczone konkretne dni i godziny kiedy się to odbywa (oczywiści przeciętny Kowalski jest wtedy w pracy), więc "pstryk" zdjęcie i średnio zadowolony maszeruję do domu, aby za kilka dni (bo zbliżał się weekend) wykonać telefon.
W poniedziałek dzwonię, pani pielęgniarka (PP) odbiera:

ja- Dzień dobry, chciałbym zarejestrować się na badanie EMG.
PP- W tym roku już nie mamy funduszy, mogę umówić dopiero na styczeń (był dopiero czerwiec).
ja- Rozumiem, lecz jestem zasłużonym dawcą krwi.
PP- Ja nie mogę podjąć takiej decyzji, musi pan rozmawiać z lekarzem, proszę dzwonić na końcówkę XXX.

Oczywiście lekarz nie odebrał. Dzwonię ponownie w kolejnym dniu rejestracji (środa), sytuacja z pielęgniarką się powtarza, ale w gabinecie lekarza tym razem ktoś odebrał. Naświetliłem sprawę, że chcę się zarejestrować i jestem ZHDK, na co pani powiedziała, że oczywiście tylko prosi o telefon później, bo aktualnie wykonuje badanie i nie ma jak ustalić terminu. O ja głupi się zgodziłem i zadzwoniłem około 14:30 ponownie i tym razem żeby było zabawniej nikt nie odbiera. Ponowiłem więc telefon do pielęgniarki, ta mi dała inny numer lekarza, ale pani Doktor jak tylko usłyszała z czym dzwonię, bezczelnie odłożyła słuchawkę. Znów telefon do pielęgniarki (myślę, że już zaczęła mnie uwielbiać). Powiedziałem jej jaka jest sytuacja z umówieniem się na badanie i że zaczynam mieć tego powyżej uszu, a że przysługuje mi takie prawo zgodnie z ustawą, więc zaczynam liczyć 7 dni od pierwszego telefonu i będę składał skargę w NFZ. PP w drodze załagodzenia chyba sytuacji dała mi numer do działu organizacji pracy szpitala (w którym działo się to wszystko), tam też od nowa wszystko wyjaśniłem i Pani Rozgarnięta (PR) stanęła na wysokości zadania, powiedziała, że taka sytuacja nie może mieć miejsca i ona to załatwi i prosi mnie o numer telefonu oraz, że za kilka dni się odezwie.

Po dwóch dniach dzwoni, że niestety ma złą wiadomość, bo ani prywatny gabinet w moim mieście nie chce tego badania zrobić, a w mieście wojewódzkim nie chcą wystawić na to badanie faktury, ale prosi żebym dał jeszcze jeden dzień. W następnym telefonie słyszę, że jednak lekarz w szpitalu zgodził się wykonać to badanie w terminie 4 dni od rozmowy.
Badanie to było o tyle ważne, że bez niego nie było wiadome czy mam mieć umawiany zabieg chirurgiczny czy nie. Jest to jeden z wielu przypadków kiedy nie honoruje się praw dawców, a ciągle banki krwi apelują, że potrzebni są nowi.

W dzisiejszych czasach nic się nie dostaje za darmo, więc szczególnie służba zdrowia powinna wiedzieć ile dawcy dają innym.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…