Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81544

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszłam na zakupy typowo spożywcze. Kupowałam między innymi jajka. Pani Kasjerka dość szybko kasowała moje rzeczy, równie szybko starałam się ładować je do torby. Leci jedna rzecz, druga, trzecia, jakoś w locie staram się je łapać, ale nie mam trzech rąk, żeby nadążyć za wszystkim. W końcu lecą jajka i przelatują przez pole do pakowania.

Jak nietrudno się domyślić – jajka spadły i zrobiła się jajecznica. Machnęłam ręką, trudno, nie spieszy mi się, kupię innym razem. W tym czasie kasjerka zawołała kogoś do sprzątania, wszystko fajnie, dopóki nie zapłaciłam. Wyszło coś dużo, patrzę na paragon, a tam nabite te nieszczęsne jajka.

Mówię kasjerce grzecznie, że nie powinna mi ich naliczyć, skoro je zbiła. Naprawdę myślałam, że zapomniała. Zdarza się. Na to Pani Kasjerka obrażona:

PK: Jak piknęło na kasie, to są już pani jajka, nie sklepu.
Ja: Słucham? Jak moje, skoro nie zdążyłam zapłacić, a pani je stłukła?
PK (wyraźnie dumna z siebie, że tak to obmyśliła): No ale pani zapłaciła teraz, to już są pani.
Ja: I co, miałam zebrać je sobie z podłogi? Chyba pani żartuje. Powinna pani albo je odliczyć, albo dać mi nowe opakowanie.
PK: No to trzeba było łapać! Mnie by to z pensji odciągnęli!
Ja: A to rozumiem, że mnie się pieniądze same materializują w portfelu?
PK: Proszę już iść, bo jest kolejka. Jeśli pani nie pójdzie, wezwę ochronę, bo zakłóca pani spokój.

Poprosiłam, żeby wezwała kierownika, no bo bez przesady... Przepychanka trwała jeszcze chwilę, chyba ktoś z klientów poszedł sam do punktu obsługi klienta i wezwał kierownika, bo kasjerka zapierała się rękami i nogami, by tego nie robić. W końcu dostałam zwrot pieniędzy i dość nieszczere przeprosiny kasjerki (jakby mogła, chyba zabiłaby mnie wzrokiem), ale chyba zacznę to miejsce omijać, bo to nie pierwszy raz, jak dzieją się tego typu sytuacje.

sklepy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 244 (250)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…