Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81811

przez ~incensis ·
| Do ulubionych
Zazdrość nie zna Granic. O piekielnym losie sąsiada.

Ogólnie to tak, że mój dom rodzinny to wielki szeregowiec. Moi rodzice mieszkają w jednej z 6 części. Ile części tyle historii ale dziś o jednej. Dom całkowicie nasz i każdy ma tam swój ''dolepek''.
W jednym takim dolepku, obok nas, mieszka Kowalska i pan Czesiu. Kowalska Cześkowi górę wynajmuje po tym, jak przez własną głupotę rodziny sam się pozbył ze swojego życia. No i do tego pije, Kowalska też, to ma kompana do kielicha.

Gdy moi rodzice się wprowadzili to chcieli w końcu mieć swój ładny ogródek. Czesiu jako pan i władca ''osiedla''się poczuł i stwierdził, że będzie tu warunki dyktował.

Działkę mamy swoją z tyłu i z przodu (z przodu więcej). Zaczęli tam z większej strony sadzić kwiatki, odżyła trawa, zrobili miejsce na ogródek - truskawki te sprawy.
Ojciec poszedł szukać kamienia na skalniak, znalazł i przytachał. Cieszył się niesamowicie. Wtem w szał wpadł Czesiu, że on ten kamień już dawno w lesie widział i to jego i on ma tam stać. Kamienia ukradł i przed swoim domem postawił jako trofeum. Ojciec sobie i tak skalniak zbudował.

Potem jako, że działka przed domem Kowalskiej jest od 15 lat niczyja to ojciec poszedł do miasta i o skrawek na altankę poprosił, zgodę uzyskał, zaczął stawiać.
Czesiu z mordą zapitą oskarżył na całe miasteczko tatę, że my złodzieje, że miasto oszuści - okradli go! W biały dzień!
Ogrodził się płotkiem drewnianym na dwa metry, całą ziemię z chaszczy pijany przekopał, piękne wiśnie i jabłonie wyciął. Jak pies ogrodnika nikt tego terenu nie dostanie.
Miasto mu kazało ten płot usunąć (inni z dolepków go zgłosili bo takie fajne przejście odgrodził)

Czesiu dostał spadek - po jakiejś tam ciotce, co się wszyscy bali spadek przyjąć i myśleli, że to długi. Okazało się, że miał szczęście w setce tysięcy liczone.
Bogacz sobie tę działkę kupił, Kowalskiej sumkę odpalił, wszystkich na wódkę zaprosił, wraz z rodzicami, i ogłosił, że on się będzie stawiał. Dom piękny i ogromny będzie miał.
Już postawił prawdziwy płot, całe światło słoneczne prawie nam zabrał. Postawił bez fundamentów taki szkielet jak kurnik nieocieplony i rozpowiadał, że się wprowadza.
Wszystkie śmieci lądowały na działce rodziców, śmiał się, że my biedaki tylko malutką altaneczkę mamy. Zapłacił obok chłopakom, żeby nas okradli. No i okradli.

Tata chciał zrobić eksperyment - to już tak dodatkowo - że on będzie tuje kupował i sadził bo pięknie jako żywopłot będą wyglądać. Czesiu tuje kupił i wzdłuż naszej działki posadził sobie. Tatko zadowolony, plan wypalił. Takich sytuacji było bardzo, bardzo dużo.

Tym razem historia z happy endem. Znaczy no nie za bardzo powinnam to mówić, bo nie wypada. Ogólnie Czesiu umarł, miał dziurę w żołądku od picia. Kowalska wszędzie rozpowiadała, że on taki poczciwy człowiek, wspaniały mężczyzna. Takie miał plany, takie nadzieje na przyszłość. Chyba mu tę jego posiadłość rozbiorą, nie wiem. Albo rozkradną. Niech mu ziemia lekką będzie i żeby i jej mu nikt nie ukradł.
A i ten, rozwalili tacie skalniak bo się rodzice nie chcieli na wieniec składać. Ta da.

sąsiedzi

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (245)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…