zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
FedEx i bucowaty kurier w tle.
Spodziewałam się przesyłki od koleżanki - ot nic wielkiego, świeca zapachowa Yankee Candle.
Obudziłam się trzy godziny temu, a na wyświetlaczu mojego telefonu trzy połączenia nieodebrane. Numer nieznany, więc oddzwaniam.
Przywitało mnie burkliwe "kurier! słucham!".
Dopytałam się kiedy będzie pod moim adresem, na co uzyskałam zjadliwą odpowiedź :
- Aaaa, śpiąca królewna łaskawie oddzwania. Nie będę jeździł dwa razy, raz już byłem i stałem jak żebrak (?!) pod blokiem. Odbierze sobie we wtorek z magazynu ! (tu połączenie się urwało).
Nie odbierał kolejnych połączeń ode mnie, więc ruszyłam przepytać familię na okoliczność niewpuszczenia kuriera.
Matka i ojciec zrobili wielkie oczy.Nikt nie dzwonił do domofonu, cisza i spokój.
Została mi jedyna opcja dowiedzenia się czegokolwiek.Była to wizyta u osoby, która
lubuje się w częstym wysiadywaniu w oknie i mało co jej umknie - Pani Śpiewaczki (nazywamy ją tak między sobą z matką i ojcem, bo śpiewa w chórze kościelnym).
Zwlokłam się na pierwsze piętro, i wszczęłam dochodzenie. Okazało się, że kurier był widziany, jednakże nawet nie wysiadł z busa.
Zawinął się ponoć po dwóch minutach stania pod blokiem.
Podziękowałam za informację i osłupiała ruszyłam do domu.
I tak się teraz zastanawiam - ile jadu trzeba mieć w sobie, żeby nazywać klientkę śpiącą królewną i odmawiać ponownego zajrzenia z paczką - raczej małą i lekką (sama świeca waży 623g)...chociażby po skończeniu objazdu rejonu.
We wtorek czeka mnie 60 km wycieczki (liczone już w obie strony).
Przejadę się. Innego wyboru nie mam.
Spodziewałam się przesyłki od koleżanki - ot nic wielkiego, świeca zapachowa Yankee Candle.
Obudziłam się trzy godziny temu, a na wyświetlaczu mojego telefonu trzy połączenia nieodebrane. Numer nieznany, więc oddzwaniam.
Przywitało mnie burkliwe "kurier! słucham!".
Dopytałam się kiedy będzie pod moim adresem, na co uzyskałam zjadliwą odpowiedź :
- Aaaa, śpiąca królewna łaskawie oddzwania. Nie będę jeździł dwa razy, raz już byłem i stałem jak żebrak (?!) pod blokiem. Odbierze sobie we wtorek z magazynu ! (tu połączenie się urwało).
Nie odbierał kolejnych połączeń ode mnie, więc ruszyłam przepytać familię na okoliczność niewpuszczenia kuriera.
Matka i ojciec zrobili wielkie oczy.Nikt nie dzwonił do domofonu, cisza i spokój.
Została mi jedyna opcja dowiedzenia się czegokolwiek.Była to wizyta u osoby, która
lubuje się w częstym wysiadywaniu w oknie i mało co jej umknie - Pani Śpiewaczki (nazywamy ją tak między sobą z matką i ojcem, bo śpiewa w chórze kościelnym).
Zwlokłam się na pierwsze piętro, i wszczęłam dochodzenie. Okazało się, że kurier był widziany, jednakże nawet nie wysiadł z busa.
Zawinął się ponoć po dwóch minutach stania pod blokiem.
Podziękowałam za informację i osłupiała ruszyłam do domu.
I tak się teraz zastanawiam - ile jadu trzeba mieć w sobie, żeby nazywać klientkę śpiącą królewną i odmawiać ponownego zajrzenia z paczką - raczej małą i lekką (sama świeca waży 623g)...chociażby po skończeniu objazdu rejonu.
We wtorek czeka mnie 60 km wycieczki (liczone już w obie strony).
Przejadę się. Innego wyboru nie mam.
Ocena:
12
(96)
Komentarze