Kilka lat temu pracowałem przy produkcji silników. Zwyczajny operator produkcji, najniższy szczebel w drabince.
Produkujemy dwa typy silników - żeliwne i aluminiowe. Wizualnie nie da się ich pomylić, co dopiero, jeśli ma się jakieś pojęcie o mechanice, bo składają się z totalnie różnych komponentów.
Składamy silnik wraz ze współpracownikami.
Podchodzi do nas Pan Inżynier... Czyt. projektant tego cuda, które właśnie składamy.
Puka długopisem w nasz silnik i zaczyna wywód na temat "aluminiaka" (silnik aluminiowy).
Słuchaliśmy go wytrwale przez pół godziny, aż w końcu któryś się zlitował i uświadomił eksperta, że to silnik żeliwny, nie aluminiowy.
Produkujemy dwa typy silników - żeliwne i aluminiowe. Wizualnie nie da się ich pomylić, co dopiero, jeśli ma się jakieś pojęcie o mechanice, bo składają się z totalnie różnych komponentów.
Składamy silnik wraz ze współpracownikami.
Podchodzi do nas Pan Inżynier... Czyt. projektant tego cuda, które właśnie składamy.
Puka długopisem w nasz silnik i zaczyna wywód na temat "aluminiaka" (silnik aluminiowy).
Słuchaliśmy go wytrwale przez pół godziny, aż w końcu któryś się zlitował i uświadomił eksperta, że to silnik żeliwny, nie aluminiowy.
Ocena:
118
(130)
Komentarze