Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82486

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie to historia o braku rozumowania wśród naszych polskich turystów.

Słowem wstępu mieszkam od urodzenia w pewnej znanej, lubianej i popularnej górskiej miejscowości. Owe miasteczko przyciąga turystów przez cały rok oferując wspaniałe szlaki i widoki górskie, a zimą duży wybór wśród stoków narciarskich czy tras biegowych.

Ważnym dla tej historii jest fakt, że w jednej nazwijmy to "dzielnicy", w pewnym budynku mieszkalnym znajduje się kaplica z tarasem, w której w niedzielę i święta odbywają się nabożeństwa. Zaznaczę, że jest to obiekt sakralny a nie turystyczny, więc po za mszą drzwi od kaplicy zamknięte są na przysłowiowe i dosłowne cztery spusty.

Na moje nieszczęście mieszkanie, w którym sobie żyje oraz taras pełen kwiatów wraz z ławką, znajduje się pod (piętro niżej) owym miejscem kultu. Pozwolę sobie opisać pewna piekielność z tym związaną a jak się spodoba to mam ich o wiele więcej.

Typ: Turysta Wszystko Mi Się Należy Bo Tak Powiedział Prawnik.

Jak wyżej pisałam kaplica po za mszą jest zamknięta, wiec oznacza to, że nie jest udostępniona do zwiedzania. Nie raz zdarzyło mi się, że gdy siedziałam na swoim ogrodzonym tarasie paląc papierosa byłam zaczepiana przez turystów. Głównie były to pytania o to czy kaplica jest otwarta i czy jak coś można ją otworzyć. Wtedy odpowiadałam już wyuczoną formułkę, że drzwi są otwierane na czas nabożeństw, których godziny wiszą przed wejściem do kaplicy i po za tymi godzinami nie ma co liczyć na wejście do środka. Zazwyczaj to wystarczało jednak pewien Piekielny Turysta [PT] postanowił pójść o krok dalej.

Godzina wczesnoporanna tak koło siódmej rano. Ze snu wybudził mnie dźwięk dzwonka u drzwi. Jednak nie było to tradycyjne "ding-dong" tylko ciągle powtarzające się dźwięki jakby ktoś odkrył swoje nowe hobby w postaci naparzania w ten nieszczęśliwy guziki. Więc niezbyt szczęśliwa wstałam i przy akompaniamencie szczekania mojego psa do dźwięków dzwonka, ubrałam się w szlafrok w celu odkrycia kim jest sadysta, który wraz z pupilem tworzy nową balladę heavy metalową.
Owym niespełnionym kompozytorem okazał się całkiem obcy facet, który rzucił tylko "otwórz kaplicę".
Zaspana nie ogarnęłam o co chodzi, widocznie rozsierdzając PT.

[PT] Otwórz tą cholerną kaplicę, bo się spieszę resztę zwiedzić!
[Ja] Że słucham?
[PT] Czego nie rozumiesz głupia #$!#?! OTWÓRZ KAPLICĘ!
Słysząc wyzwiska skierowane w moją stronę poczułam jak mi pęka przysłowiową żyłka.
[Ja] Proszę opuścić mój taras. Kaplica jest otwarta tylko i wyłącznie na mszę a ja nie jestem klucznikiem!

I zamknęłam drzwi kipiąc ze złości. Miałam marne szanse na ponowne pójście spać, więc uznałam, że śniadanie będzie dobrym rozwiązaniem, tylko bez kawy, ponieważ nie była mi już potrzebna.
Jednak dla PT nie był to wyraźny koniec i po kilku minutach ponownie słyszę jak gwałci mój dzwonek. Nie wytrzymałam, więc biorę ujadającego psa ze sobą i otwieram drzwi. PT widocznie został zbity z tropu widząc czarnego owczarka belgijskiego, który szczeka jak szalony. Cofnął się o krok i upewniony, że bydle (czyt. moje psisko) trzymam za obroże zaczął swój wywód.

[PT] Rozmawiałem z Prawnikiem! (???) Masz zasrany (jaki?) obowiązek wpuścić mnie do kaplicy! Nie masz prawa odmawiać tego co mi się należy gówniaro!
Spojrzałam na faceta nie wierząc w to co słyszę, po czym parsknęłam pod nosem na jego głupotę.
[Ja] Za to ja informuję, że ma Pan pełne prawo uciekać przed moim psem, który zgodnie z prawem może poruszać się po moim terenie, jakim jest ten taras, na którym Pan stoi i ma obowiązek go bronić przy wtargnięciu osób niepożądanych, do których Pan się zalicza. Więc informuję po raz ostatni, że jeśli jeszcze raz Pana zobaczę przed moimi drzwiami to właśnie ten pies będzie stał przed Panem.

Trzasnęłam drzwiami i wróciłam do spożywania śniadania, myśląc co ten facet miał nie tak z głową. Później się dowiedziałam, że po nieudanej próbie u mnie postanowił nękać innych mieszkańców budynku. Tak widocznie doradził mu prawnik.
Może i ja byłam także piekielna strasząc psem, ale nie lubię takiego chamstwa skierowanego w moją stronę, w moim własnym domu.

PS Żaden mieszkaniec budynku nie posiada kluczy od kaplicy. Drzwi może otworzyć sprzątaczka oraz księża z naszej parafii, więc nawet jakbyśmy chcieli to nie mamy takiej możliwości.

Turyści

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (198)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…