Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82489

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam ostatnio trochę wolnego i znalazłam chwilę, żeby opisać kolejną, tym razem mniejszą historię o piekielnej kuzynce K.

Działo się to, gdy mieszkałyśmy w tym samym mieście, parę lat temu. Nasze dzieciaki to były małe brzdące. Tak się złożyło, że postanowiłyśmy pójść razem do jakiegoś zoo, czy innej podobnej atrakcji. Nie pamiętam dokładnie, co to było, ale nie ma to dużego znaczenia.

Ważne, że można było kupić bilety na miejscu lub online, jeśli kupiło się online, były tańsze. Wydaje mi się, że było to jakieś 5 zł na jednym bilecie. I, co ważne, bilet trzeba było wydrukować samemu w domu.

Tak wyszło, że miałam kupić bilety online rano przed wyjazdem i je wydrukować (K nie miała drukarki), a ona odda mi kasę. Niestety stała się rzecz straszna i od rana nie miałam prądu. Mówi się trudno, kupimy w kasie.

Gdy się spotkałyśmy, powiedziałam jej o tym, przyjęła do wiadomości i chwilę podumała. I wydumała, że w sumie to powinnam oddać jej te 10 zł (ona potrzebowała 2 bilety). Powiedziałam, że przecież może jeszcze kupić bilety na własną rękę i wydrukować u sąsiadki. Co na to kochana kuzynka? "Przecież nie będę naciągać innych na takie koszta!"

Poszłyśmy po bilety na autobus, kupiłam sobie i moim dzieciakom? K pyta, czy jej też wzięłam, ja na to, że nie, K: "No wiesz co, w takiej sytuacji powinnaś nam kupić bilety".

Poszłyśmy na obiad. Dla świętego spokoju kupiłam wszystkim dzieciakom po lodzie na deser, K nie chciała. Ale, gdy odeszłyśmy od budki z lodami, K: "Ale wiesz, mi też się coś należy za tę stratę".

I dostała. Figę i urwany kontakt na kilka następnych lat. W tym czasie ja zdążyłam się wyprowadzić. To była ostatnia historia przed tą pierwszą, którą napisałam. Myślałyśmy z siostrą, że K zmieniła się chociaż trochę, ale niestety...

Cytaty K nie są dosłowne, bo było to tak dawno, że nie pamiętam, co dosłownie powiedziała, ale sens zachowałam.

Jak będę miała kolejną wolną chwilę, to postaram się opisać więcej historii o K, bo jest ich sporo.

Dla wyjaśnienia: K była jedyną osobą, którą znałam w tym mieście, więc postanowiłyśmy iść razem. Poza tym, była moją kuzynką i lubiłam spędzać z nią czas. Miałyśmy sporo wspólnych tematów, a nasze dzieciaki fajnie się razem bawiły. Chyba, że temat schodził na pieniądze, wtedy były sytuacje, jak ta wyżej, jednak było ich na tyle dużo, że przeważyły nad miłymi chwilami spędzonymi razem i wolałam urwać kontakt, niż na każdym naszym spotkaniu słuchać o pieniądzach.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…