Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82772

przez ~wrotkaa ·
| Do ulubionych
W wieku prawie 30-stu lat postanowiłam nauczyć się jeździć na rolkach. Nigdy nie miałam ich na nogach, tak samo jak nigdy nie miałam na nogach łyżew, nart, a na rowerze jeżdżę tylko po równym terenie. Po prostu mocno boję się takich "ekstremalnych" sportów, boję się upadku, uszkodzeń ciała, szybkości - mam tak od dziecka. :) Dlatego zakup rolek był z jednej strony dla mnie wielkim wyjściem poza moją "comfort zone", a z drugiej wielką niewiadomą, bo chociaż byłam zdeterminowana, to nie chciałam inwestować w ten sport zbyt dużo, skoro ryzyko porzucenia po pierwszej próbie było wysokie.

Kupiłam więc najtańszy model dla dorosłych dostępny w popularnej sieci sklepów sportowych. Mój mąż ostatni raz rolki miał na nogach 16 lat temu, też nabył podobną parę na zasadzie towarzystwa i pokazania mi w praktyce, jak jeździć. No i się zaczęły piekielności...

1. Pierwsza lekcja odbyła się na asfaltowej, szerokiej, wiejskiej drodze, którą od czasu do czasu przejedzie jakiś rowerzysta albo przejdzie ktoś "z kijkami". Gibałam się na wszystkie strony, zaliczyłam trzy gleby, ale pod koniec udało mi się przejechać dwa metry bez wpadania w panikę. ;) I kiedy tak na wpół jechałam, na wpół toczyłam się, przejeżdżał rowerzysta, który uraczył mnie troskliwym "Naucz się jeździć, bo aż wstyd!" i popedałował dalej. Drogi panie rowerzysto, właśnie staram się nauczyć jeździć, dziękuję za troskę. ;)

2. Reakcja mojej rodziny. Jakoś specjalnie nie chwaliłam się rolkami, ale temat wyszedł i od razu usłyszałam, że: złamię sobie rękę, złamię sobie nogę, wybiję zęby, dostanę wstrząsu mózgu, umrę. Dzięki wielkie. No i najważniejszy argument - PO CO STAREJ BABIE ROLKI?! Część rodziny zgodnie stwierdziła, że ja i mój mąż mamy za dużo czasu, skoro kupiliśmy sobie rolki i uwaga - może lepiej sobie zróbmy dziecko, a nie na głupoty wydawać kasę i tracić czas. ;)

3. Mój mąż też początkowo okazał się niezbyt dobrym motywatorem. Rolki przymierzył w sklepie, zrobił rundkę po strefie testowej, mimo że lata nie miał ich na nogach, to wyglądał całkiem pewnie. Kupiliśmy rolki, wsiedliśmy do auta i wtedy wpadł w panikę. ;) Dowiedziałam się, że to strasznie niebezpieczne, że te kółka są znacznie szybsze niż te, których używał 16 lat temu, że po dwóch tygodniach może nauczę się stać na rolkach, że jedno z nas na pewno sobie coś złamie. Po tej godzinie byłam mega zestresowana, spocona i tak naładowana adrenaliną, że aż się trzęsłam ze strachu na samą myśl. Na szczęście po próbnej jeździe w domu mąż zmienił swoje nastawienie, ale i tak opieprz za straszenie mnie dostał. ;)

4. Po kilku lekcjach poczułam się pewniej i czasami zdarza się, że wybierzemy się do oddalonego od nas o 5 km miasteczka, gdzie w parku są fajne ścieżki do pojeżdżenia, jest też mały skate park. Oczywiście nie mamy wielkich wymagań od budżetowych rolek, ale jak nie ma ruchu na skate parku, to czasami podjadę kawałeczek (dosłownie kawałeczek) na rampę, żeby ćwiczyć zwroty, hamowanie, radzić sobie z kontrolą przy przyśpieszeniu. Dostałam za to opieprz od Pana Profesjonalnego Rolkarza, który był tak oburzony moimi tanimi rolkami, że specjalnie do mnie podjechał ze słowami "Gdzie k***a z takimi rolkami!?”, a potem starał się mi zrobić wykład o tym, że dobre rolki do rekreacji to minimum 700 złotych. Tylko go wyśmiałam.

Innym razem, kiedy na ławce przy skate parku zakładaliśmy z mężem rolki, przysiadł się jakiś inny rolkarz, zagadał i zapytał, co to za sprzęt. Jak usłyszał, skąd one są, to od razu zaczął nas pouczać, że źle, że nogi wykrzywimy, że kółka pogubimy, że łożyska beznadziejne, że plastik pęka i że KONIECZNIE MUSIMY zainwestować więcej! Odpowiedziałam mu, że chętnie przyjmę od niego pieniądze na nowe rolki, skoro koniecznie już i teraz muszę inwestować w dobry sprzęt po niecałym miesiącu posiadania rolek. Na to rolkarz tylko przybrał dziwny wyraz twarzy i już się do nas nie odzywał, a potem pojechał niepewnym krokiem uczyć się hamowania na parkowej ścieżce - taki ekspert był z niego. :)

I jeszcze poboczna piekielność:
Moja koleżanka, z racji tego, że ja podjęłam naukę jazdy na rolkach, postanowiła sobie kupić wrotki, bo zawsze chciała opanować jazdę na nich. Niestety, ale po trzech razach musiała się ich pozbyć, bo jej facet KATEGORYCZNIE zabronił jej jazdy. Dlaczego? Ciepło było, zarówno ja, jak i koleżanka miałyśmy spodenki, przemieszczałyśmy się powoli po wiejskim asfalcie, jej facet szedł za nami z psem. W pewnym momencie koleżanka straciła równowagę, chociaż doświadczenie w jeździe na rolkach miała, ale nie upadła, tylko podparła się rękami o asfalt i po chwili wróciła do pozycji wyjściowej. W domu facet jej zrobił megaawanturę, bo według niego ona specjalnie wypina tak tyłek, żeby sobie przygruchać jakiegoś kochanka (średnia wieku na naszej wsi to jakieś 60 lat...) i w ogóle zachowuje się jak prostytutka, a to wszystko moja wina, bo kto to widział tak wyginać się w spodenkach...

rolki park skate

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (148)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…