Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82775

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój tata jest leśniczym.

W pracy za zadanie ma nie tylko pilnowanie lasu, ale i musi decydować, na jakim terenie posadzi się nowe sadzonki i jakie drzewa na danym terenie ściąć oraz przyjmuje interesantów, którzy chcą to drewno kupić. Oprócz tego ma do dyspozycji leśniczówkę, w której mieszka obecnie z moją mamą, a wcześniej ze mną i moją siostrą. Leśniczówka jak normalny dom, oprócz tego, że jeden pokój przerobiony jest na dodatkowe biuro, z osobnym wejściem, znajdującym się poza ogrodzonym prywatnym podwórkiem i z wielką tabliczką z nazwą leśnictwa. Dom znajduje się w spokojnym i przepięknym miejscu, bo na polanie pośrodku lasu, z niewielkim stawem obok i malowniczym jeziorem kawałek dalej. Po co to opisuję tak dokładnie? Aby pokazać zarozumiałość i głupotę niektórych ludzi.

Jak wspomniałam, drzwi do biura dla interesantów znajdują się z drugiej strony domu, tuż przy samym parkingu. Pozostała część terenu jest ogrodzona płotem, na tyle wysokim, że, aby zobaczyć co jest za nim, dorosły człowiek musi stanąć na palcach. Nie przeszkadza to klientom w podglądaniu tego, co znajduje się na podwórku. Jem śniadanie na świeżym powietrzu? Warto popatrzeć, co mam na talerzu. Siedzę z laptopem i pracuję? Można stanąć przy płocie i patrzeć, bez dzień dobry, bez zahamowań. Momentami czuję się na podwórku jak okaz z zoo.

Niektórzy tylko patrzą, inni wchodzą na podwórko, podchodzą do drzwi i dobrze, jak do nich zapukają. W lato zwykle mamy otwarte drzwi wejściowe. Pewnego ranka, gdy moja mama robiła kawę, usłyszała otwieraną bramkę. Jak zawsze nasz leniwy pies się podniósł i sprawdził, kto to przyszedł. W momencie, gdy mama weszła do przedpokoju, zobaczyła rodzinkę trzyosobową (rodzice plus dziecko w wieku przedszkolnym), stojącą w naszym domu. Oprócz tego mamuśka zaczęła już krzyczeć do mojej mamy, że musi zabrać psa, bo jej dziecko się boi. Moja mama najpierw zareagowała karpikiem, ale odciągnęła psa i od razu zapytała, co szanowne państwo robi u niej w domu. Ich odpowiedź? "Jak to co? Do leśniczego przyszliśmy!". Gdy mama pokazała im, że do leśniczego jest inne wejście, zabrali się z podwórka bez żadnego przepraszam.

W pewnym momencie prowadzona była budowa dobudówki do naszego domu. Robotnicy pracowali za płotem, ale czasami potrzebowali podłączyć coś w piwnicy, do której wejście znajduje się na naszym podwórku. Na początku pytali się kogokolwiek z domowników, czy mogą wejść. Po pewnym czasie sami się nauczyli, że mogą wchodzić bez pytania. Jak to się skończyło?

Zalali piwnicę. Musieli napuścić wodę do grzejników w dobudówce, ale zapomnieli o tym, że ją odkręcili. Moja mama kazała im sprzątać to wszystko po godzinach.

Oprócz tego często przyjeżdżają różni ludzie, pytając, czy mamy pokoje na wynajem (nad jeziorem znajduje się wiele miejscowości turystycznych). Najbardziej chamska była para, która stwierdziła, że mają zarezerwowany pokój, ale im się nie podoba, a tutaj jest tak ślicznie. Gdy moja mama odmówiła, zaczęli się kłócić, że oni z samej stolicy przyjechali i jak to tak, odmówić takich gości, w końcu stwierdzili, że nawet zapłacą!

Oczywiście nie mamy żadnych tabliczek, że leśniczówka jest pensjonatem albo hotelem, tak samo, jak i nie ma żadnych takich informacji w internecie.

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…