Historia o sprzątaniu po psach i hipokryzji.
Dla ścisłości zawsze podczas spaceru z psem mam przypiętą do spodni albo plecaka taką małą sakiewkę, w której mam jakieś smakołyki dla psiaka, gwizdek i małą rolkę woreczków. Dziś przed pracą wziąłem pieseła, sakiewkę i idziemy do pobliskiego parku. Już w drodze powrotnej niedaleko bloku którego mieszkam pies musiał się wypróżnić. No to stoję, czekam cierpliwie, a od tyłu zachodzi mnie Piekielna Baba ze swoim kundelkiem i DRZE mi się nad uchem:
PB: No ja mam nadzieję, że pan posprząta po swoim psie!!!!
Ja: Naturalnie.
W tym czasie biorę ową sakiewkę, zaglądam do środka i jak na złość nie było woreczków (moja dziewczyna musiała na wieczornym spacerze zużyć ostatni i zapomnieć wsadzić nowej rolki).
I zwracam się do tej kobity:
Ja: Przepraszam Panią, mógłbym od pani pożyczyć woreczek? Bo mi się skończyły.
PB: Ale ja nie mam takich rzeczy.
Kurtyna.
Dla ścisłości zawsze podczas spaceru z psem mam przypiętą do spodni albo plecaka taką małą sakiewkę, w której mam jakieś smakołyki dla psiaka, gwizdek i małą rolkę woreczków. Dziś przed pracą wziąłem pieseła, sakiewkę i idziemy do pobliskiego parku. Już w drodze powrotnej niedaleko bloku którego mieszkam pies musiał się wypróżnić. No to stoję, czekam cierpliwie, a od tyłu zachodzi mnie Piekielna Baba ze swoim kundelkiem i DRZE mi się nad uchem:
PB: No ja mam nadzieję, że pan posprząta po swoim psie!!!!
Ja: Naturalnie.
W tym czasie biorę ową sakiewkę, zaglądam do środka i jak na złość nie było woreczków (moja dziewczyna musiała na wieczornym spacerze zużyć ostatni i zapomnieć wsadzić nowej rolki).
I zwracam się do tej kobity:
Ja: Przepraszam Panią, mógłbym od pani pożyczyć woreczek? Bo mi się skończyły.
PB: Ale ja nie mam takich rzeczy.
Kurtyna.
Blokowisko
Ocena:
124
(154)
Komentarze