Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82875

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Chciałam tak trochę wylać swoje żale.
Chodzi mi od nawał świadczeń socjalnych w ostatnim czasie. Do niedawna w pełni popierałam ideę 500+, ale w tym momencie już wcale tak optymistycznie na to nie patrzę.

Jakby nie patrzeć, jest to pomoc finansowa dla rodzin z dziećmi. Tak, wiem, nie wzięła się z powietrza, tylko z naszych podatków, niemniej przed erą 500+ też płaciliśmy podatki, a takiego wsparcia nie było.
Boli mnie jednak, że ludzie zrobili się tak strasznie roszczeniowi. Tak strasznie kombinują, żeby jak najwięcej wydrzeć.

Podobno już od tego roku będzie wypłacany również dodatek 300 zł na wyprawkę szkolną. Z ciekawości poczytałam na forach reakcje i co? 90% uczestników dyskusji ma pretensje. A bo nie wszystkie dzieci obejmuje, a bo co z tego że człowiek 18-letni formalnie jest już dorosły? Dalej podniosło się larum, że przecież wyprawka dla jednego dziecka w podstawówce, przy darmowych podręcznikach kosztuje 1000 zł. Serio? To gdzie te dzieci się zaopatrują?

Któregoś dnia moja mama wróciła z pracy cała w nerwach, bo koleżanka zaczęła narzekać, że te 300 zł na wyprawkę to za mało, że to przecież więcej kosztuje. Może i kosztuje więcej, ale akurat w tym przypadku i ona i jej mąż całkiem nieźle zarabiają, dostają 500+ bo mają dwoje dzieci i lament, że nie wystarczy.

Dodatkowo znam takie przypadki i wielokrotnie o takich słyszałam, gdzie dziecko w akcie urodzenia nie ma wpisanego ojca, żeby dostać dodatek.

Ludzie, trochę pokory. Pokolenia się wychowały w realiach, gdzie nie przysługiwały żadne dodatki i dało radę przeżyć. Dzieciak nie musi co roku mieć nowego plecaka, piórnika, niech szanuje to co ma. Ubranka, na litość boską, dzieci szybko rosną i nie zdążą ich nawet zużyć. Za mojego dzieciństwa standardem było donaszanie ciuchów po starszym rodzeństwie (wiadomo, tych w dobrym stanie) i nikt na mnie krzywo nie patrzył, bo w mojej klasie każdy ze starszym rodzeństwem tak miał. Zresztą, do tej pory się wymieniam ubraniami z siostrą.

Społeczeństwo stało się strasznie roszczeniowe. Ok, nie mam dzieci, może nie wiem jak to jest. Ale po prostu przykro mi jest, gdy słyszę, że samotna matka zarabiająca oficjalnie najniższą krajową, w ciągu dwóch lat dzięki dodatkom wszelakim i przekazywanym pod stołem wyrównaniem do godniejszej pensji, zdążyła odłożyć kwotę jakichś 70% wartości niewielkiego mieszkania na rynku pierwotnym. Tymczasem ja przez rok pracy za faktycznie najniższą krajową dałam radę uzbierać kwotę, która pozwoliła mi kupić kilkunastoletnie auto, a i tak na konieczne naprawy i ubezpieczenie musiałam pożyczać pieniądze od rodziców. I wcale nie przehulałam reszty pieniędzy na byle co. Po prostu tyle mnie życie kosztowało.

I niech odkłada dalej na to mieszkanie, ale szkoda, że kombinacjami, a nie uczciwą pracą.
Trochę odnoszę wrażenie, że program, który w założeniu miał pomóc, wyciąga z ludzi najgorsze cechy i już przestaję mieć pewność, że komukolwiek faktycznie pomógł.

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (237)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…