Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82892

przez ~malena12 ·
| Do ulubionych
Mieszkam na wsi. Mam pięknie wyremontowany dom po dziadkach i stodołę, której już nie opłacało się remontować, choć do niedawna wydawała się całkiem, całkiem. Po ostatnich wiosennych burzach, konstrukcja stuletniej stodoły się niestety naruszyła. Mój mąż orzekł, że trzeba rozebrać.

Poszłam do urzędu złożyć odpowiednie dokumenty i poinformować o zamiarze rozbiórki. Mapki, oświadczenia, wnioski - dwa dni załatwiania, bo mapek nie wydają na poczekaniu. Ok. Dobrze, że mam urlop.
Wytłumaczyłam pani urzędniczce, że stodoła grozi zawaleniem i boję się, że ucierpi na tym jakiś przechodzień (stodoła stoi bezpośrednio przy chodniku).
Pani urzędniczka nakazała napisać jeszcze podanie, w którym wyjaśnię co i jak, wtedy będzie można rozbierać od razu.
Gdzie piekielność?

Po dwóch tygodniach pismo ze starostwa, że musimy jeszcze dostarczyć mapki, oświadczenia i wniosek o rozpoczęcie robót budowlanych. Otóż pani urzędniczka przyjęła tylko podanie, a reszta cudownym zrządzeniem losu wyparowała. Oczywiście absolutnie nie pamiętała, że przecież wszystko dostarczyłam. Wymyśliłam sobie resztę dokumentów i nawet poświadczenie, że wyciągałam mapki jej nie wzruszyło. Znowu dwa dni załatwiania. Tylko, że urlop mi się skończył...

urząd

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…