zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pamiętacie zapewne moje historie o sąsiadach mieszkających pode mną - tych z dwójką dzieci.
Nie ustają w swoich złośliwościach. Ba, próbują jeszcze bardziej mi dowalić.
Sobotnie późne popołudnie. Wraz z lubym,który odebrał mnie z pracy pojawiliśmy się pod moim blokiem. Traf chciał,że po piętach zaczęli deptać nam moi "kochani sąsiedzi", bo wchodzili do klatki schodowej zaraz za nami. Wracali prawdopodobnie z podróży,bo byli obładowani jak dromadery. Wracali z latoroślami rzecz jasna.
Sąsiad zajrzał do skrzynki pocztowej. Zobaczywszy,że jest pusta zaczął komentować :
- Wszystko już wymiotła!
Mój luby zatrzymał się i poczekał na sąsiada.
Zapytał patrząc mu prosto w oczy :
- Słucham? O co Panu chodzi? Hermionie nie jest potrzebna do szczęścia Pańska korespondencja, bo ma własną.
Padła odpowiedź :
- Hermiona? Raczej spasła słonica i wielka d*pa.
To coś w ogóle ma jakieś imię? Ahahahahahaha!
Nie wiedział,że odpaliłam nagrywanie w telefonie.
Jego określenia dotyczące mojej osoby pięknie się nagrały.
Luby poradził mu,żeby spojrzał na swoją żonę,i może ją tak komentował,bo mi do słonia i grubej d... bardzo daleko.
Życzył mu miłej soboty i mimochodem rzucił aby udał się do psychiatry.
Idiota pyszczył coś jeszcze,ale już tego nie słuchaliśmy.
To nie koniec.
Cały sobotni wieczór wywieszali się przez balustradę balkonu i patrzyli czy jesteśmy obecni na moim balkonie. Rzucali przy tym niewybrednymi komentarzami.
Jutro biorę dwugodzinne zwolnienie z pracy i jadę z lubym na komisariat. Przeczuwam,że to wszystko skończy się w sądzie.
Nie ustają w swoich złośliwościach. Ba, próbują jeszcze bardziej mi dowalić.
Sobotnie późne popołudnie. Wraz z lubym,który odebrał mnie z pracy pojawiliśmy się pod moim blokiem. Traf chciał,że po piętach zaczęli deptać nam moi "kochani sąsiedzi", bo wchodzili do klatki schodowej zaraz za nami. Wracali prawdopodobnie z podróży,bo byli obładowani jak dromadery. Wracali z latoroślami rzecz jasna.
Sąsiad zajrzał do skrzynki pocztowej. Zobaczywszy,że jest pusta zaczął komentować :
- Wszystko już wymiotła!
Mój luby zatrzymał się i poczekał na sąsiada.
Zapytał patrząc mu prosto w oczy :
- Słucham? O co Panu chodzi? Hermionie nie jest potrzebna do szczęścia Pańska korespondencja, bo ma własną.
Padła odpowiedź :
- Hermiona? Raczej spasła słonica i wielka d*pa.
To coś w ogóle ma jakieś imię? Ahahahahahaha!
Nie wiedział,że odpaliłam nagrywanie w telefonie.
Jego określenia dotyczące mojej osoby pięknie się nagrały.
Luby poradził mu,żeby spojrzał na swoją żonę,i może ją tak komentował,bo mi do słonia i grubej d... bardzo daleko.
Życzył mu miłej soboty i mimochodem rzucił aby udał się do psychiatry.
Idiota pyszczył coś jeszcze,ale już tego nie słuchaliśmy.
To nie koniec.
Cały sobotni wieczór wywieszali się przez balustradę balkonu i patrzyli czy jesteśmy obecni na moim balkonie. Rzucali przy tym niewybrednymi komentarzami.
Jutro biorę dwugodzinne zwolnienie z pracy i jadę z lubym na komisariat. Przeczuwam,że to wszystko skończy się w sądzie.
Ocena:
-5
(37)
Komentarze